Dzieci,

jesień to ulubiona pora roku Waszej babci, moich Sióstr Serca, ślimaków i lżejszych o kilogramy drzew kasztanowych. Wspomnienie najważniejszych chwil w moim rodzinnym domu, w naszym domu który stworzyliśmy kiedyś z Waszym Ojcem. To smak leczo gotowanym w największym garze, czerwone liście dzikiego wina, najbardziej bolący od uśmiechania uśmiech pełen dziewiątek, nadzieje na małą dziewczynkę, jakby odrobinę więcej czasu na książki nie tylko o zwierzętach, rasach koni, pasożytach, literach i rycerzach.

Po przedszkolu jesteście tak stęsknieni za pozycją leżącą, że jestem w stanie nazywać się kinomaniakiem. Jeżeli popołudnie jest wolne - jest wolne jak w reklamach margaryny, zbożowej kawy czy czekoladowych pałeczek na raz. Jemy owoce (najczęściej te, których jeszcze nie próbowaliście, a jest ich coraz mniej), leżymy, przytulamy się i dobrze wiemy, co w życiu jest najważniejsze - z czego się składa, co jest w nim tytanowym pniem, stałością. Kąpiele są długie, oddzielne. W wodzie ląduje połowa pokoju, na podłodze połowa wody.



zdjęcia: pinterest.com
Książki na dobranoc - obszerne, przekładane zakładkami, które pojawiły się w tym domu po raz pierwszy. Moje periodyki przekładam zdjęciami, wycinkami z gazet, cytatami, szkicowanymi twarzami, biletami z wydarzeń na których byliśmy, czytanymi numerami Wysokich Obcasów. W Twoich książkach, Dziewczyno - syrenie ogony w falach, malowane dzikie zwierzęta, źrebięta chrupiące trawę, zdjęcie goryla Jubileusza z małą Jane, najbrudniejsze, chodnikowe pióra. U Twojego brata - specjalne (jak jego zdaniem wszystko co dotyczy lego) zakładki z najbardziej żarłocznym rycerzem Nexo Knights (Axl to mój ulubieniec!), małą tabliczką mnożenia (tak...), literą M wylepioną na paskudnie jakościowym papierze niewiadomego pochodzenia. I doskonale wiecie, że uwielbiam to, że kilkuletnie czytanie Wam - poskutkowało miłością do liter, ksiąg, historii. Pasuje mi też przejście z wierszy, przykrótkich opowiastek na rozdzielane cyframi sztuki noszone namiętnie przez pół miasta - Mikołajka (wakacje, kłopoty), Braci Grimm, za chwilę Dzieci z Bullerbyn (nie mogę doczekać się mikołajek!). Królują atlasy (ptaków, parazytów, kotów), czytanki o wykonywanych zawodach (baletnica / baletmistrz, opiekun zwierząt), empikowskie akcje książek za 9,99 zł (Mądry pies / Figle w fokarium) z pięknymi grafikami, które czytasz, Synu - w zastraszającym tempie (intonując, śmiejąc się w głos z zasłuchaną siostrą). Duże litery sprzyjają moim odżywionym paznokciom i prostym włosom. Współtowarzyszenie staje się dalsze, ale nie mniej intensywne. Jestem - tłumacząc znaczenie słowa hobby i sposób rozróżniania małego b od d. Jestem - fizycznie nieco dalej, odrobinę dla siebie, inaczej.  Jestem.

Jesień jest rodzinna, okrutnie nostalgiczna i podsumowująca piekielne emocje. I Turcja nie będzie już taka sama, a my wszyscy - jakby bliżej, mimo że dziewczynkom zabrakło najbardziej wyluzowanego ojca na świecie, mojej wspaniałej Aleksandrze - chłopaka, w którym ze wzajemnością zakochała się od pierwszego wejrzenia. Ogromnej grupie dzieciaków w trudnym wieku, z deficytami rozwojowymi - trenera i wychowawcy, a nam - przyjaciela.


"kilka dni temu zmarł nasz przyjaciel. ojciec chrzestny Figi, człowiek po ktòrym Mały Niedźwiedź ma imię. nabożeństwo żałobne odbędzie się we wtorek o trzynastej w kaplicy cmentarza przy ulicy Unickiej. Misiek - lekarska piłka na obłoku, narzędzie pracy. zdjęcie Oli i dziewczynek, gra Pan Adam, podmiejskie projekty i Mos Def. bardzo nam pusto i smutno".

I dzięki kilku rozmowom w przejściu, paru twarzom, które są blisko a nie zawsze mamy czas by się spotkać (albo inaczej - zawsze go nie mamy), nagłym wypadkom, zrządzeniom losu,  tragediom, cudom codzienności - po raz kolejny do Waszej coraz starszej, pędzącej w kosmosie matki - dochodzą słowa Babci Hani:

Najważniejsze jest zdrowie, miłość, potem dzieci. Ty jesteś ważna, ludzie są ważni, rozmowy, kolor. Nic więcej. Amarantowy płaszcz, sobota z rodziną która może być też połową wtorku, noc z przyjaciółmi, znalezione piórko jakiejś ptaszyny. Dobre rzeczy cię budują, świat ustanawia cię gdzieś w sobie, jednorazowo, wielokrotnie.

Zapisałam sobie kiedyś te słowa będąc w liceum. Bawiło mnie matczyne ptaszynowanie i umiłowanie do mocnych plam w ulicznej, czarno-brązowej mazi ludzi. Przyglądam się tej jesieni z wypisanym (pięć razy kserowanym, żeby nie zniknął) cytatem w ramce i tam mocno teraz na mnie działa - jak cebulowa zupa taty, zdjęcia z wakacji, wełniany golf, kompozycje Korteza, myśl że chcesz mieć długie włosy, Synu.
Staram się rozumieć wszystko, nie zawsze jestem w stanie. Ale te słowa przypominają mi po co tu jestem, dlaczego tu, dla kogo i - w dużej mierze - po co. Jesień nie jest łatwym czasem dla mnie jako człowieka-emocji. Nie łatwym dla mojej krtani, matczynej siły często chorujących Was. Niechętnie patrzę za okno, nie oczekuję, ale nie lubię tak bardzo jakbym mogła.

Kocham Was niezmiennie, Kaloszowe Pędraki.
Z miłością - Mama.

Komentarze

Popularne posty