To jest tak, że miałaś być zawsze. Zawsze odkąd pojawił się Twój brat. Bo wcześniej - przez siedem lat związku z Waszym Ojcem miało nie być Was w ogóle

Nie bawiłam się lalkami, darłam kolana na drzewach, miałam sukienki tylko na występy w szkole. Wasza Babcia ubierała mnie na popisy na granatowo, gładko, bez kokard, z warkoczami. Białe podkolanówki, esencja międzywojennej dziewczynki. Nigdy nie marzyłam o byciu mamą dla kogokolwiek - nawet dla resorków wuja Łukasza, miliona zwierząt, które przewinęły się przez nasz dom. Chciałam spełnić swoje nieokreślone marzenia. Babcia mówiła, że mogę być kim tylko chcę, ale nigdy nie rozmawiałyśmy o tym, czy chcę mieć rodzinę i dzieci. O dzieciach nie było mowy w ogóle. Z mojej strony - z wykształcenia familiologa, specjalisty do spraw rodziny - temat nie istniał. Pojawił się Wielki Niedźwiad, było fajnie, to wzięliśmy ślub. Że niby finito.


To jest tak, że jesteś jedynym tworem, który stał się moim spełnionym marzeniem i jednocześnie nigdy nim nie był - jesteś Ty. Mała ja, historia powtórzona mimicznie, rozwojowo, wizualnie. Nie ma pojęcia nikt - nawet Twój Brat, nawet Twój Tata - kto jest na zdjęciach z przed trzydziestu lat i z przed trzech. Mamy razem trzy i trzydzieści. Mówisz do mnie mamka, mamcia i że najładniejsze słowo to kocham cię nad życie. Ja kocham tak Ciebie, ale od niedawna - bo pojawiłaś się jak błyskawica, rozpychasz się łokciami na placach zabaw i w życiu - i uczyłam się Ciebie, z patosem i chęciami przeogromnymi, poznawczymi, dziewczyńskimi.

Jesteś w tej białej sukience tak bardzo nieswoja jak ja w tych białych podkolanówkach ze skrzypcami. Codziennie - z piachem we włosach (toną), obdartymi kolanami (w plastrach z konikami), umorusana od ulubionych jabłek i czerwonych porzeczek. Z włosami, które - pamiętam jak dzisiaj - Wasza Babcia spinała mi w różnych miejscach, żeby nie leciały. A ja niby wywijam ci gniazdo na głowie, ale ostatnio muszę robić ich co najmniej trzy, a kosmyki owijają Twoją buzię na wietrze, jak ślimaki, które nosisz, kochasz i łączysz w rodziny. Rodzina to jest siła - powtarzasz nieco homofobicznie.




Trzecie urodziny to etap ukończenia przez Ciebie niemowlęctwa, edukacji żłobkowej, granicy podania większości leków. Przyglądam Ci się i widzę, jak bardzo jesteś za mną. Jak mocno bronisz mnie przy każdej możliwej okazji, którą uważasz za zagrażającą, zbyt poważną, konfliktową. Wlepiasz we mnie te niegdyś chore oczy, ogromne oczodoły o które dbam jak o swoje zęby, jakby sztuczne rzęsy nie po mnie. Mawiasz, że jestem piękna - a jeżeli na coś Ci nie pozwalam, to że brzydka (i wstydzisz się, że powiedziałaś to właśnie do mnie). Umiesz wymienić cztery brzydkie słowa licząc na palcach po angielsku (brzydkie to te, których nie używamy w domu a pojawiły się w Twoim - niezależnym od nas - otoczeniu; głupi, brzydki, tyłek, kupsko i kurcze blade). Masz talent aktorski, gimnastykujesz się jak stara radziecka akrobatka (szukamy zajęć). Lubisz masło orzechowe, zajęcia plastyczne organizowane na szeroką skalę pod dachem naszego domu, insekty i sok pomarańczowy (wiadomo). Jesteś śliczna i sprytna. Niechętna do gier planszowych, które odkąd Michał skończył dwa lata - cowieczornie uskuteczniamy (zjadasz małe elementy, z małych plansz robisz maseczkę niby z ogórków. Nie płaczesz prawie wcale, obrażasz się bez przerwy, tłumacząc słowami Tabity Raptusińskiej, że jesteś na nas oburzona!


 I spędzasz mi sen z powiek. Bo nie chce wypuścić Cię na ten podły świat. Jedna z Twoich przyjaznych ciotek przytoczyła mi fragment wypowiedzi medialnej "posiadanie dzieci to egoizm - egoizmem jest wypuszczanie ich na ten podły świat". I niby Cię chronię, pokazując dobro, umiejscawiając Twoje ja w rodzinie, w której uczysz się dzielić, godzić, kłócić, dociekać swoich racji, wyrażać opinie, emocje, siebie. I tak durna jestem, kiedy myślę, że najgorszymi ze słów, które usłyszysz gdzieś w tłumie (lub skierowanych do Ciebie) będą jedynie te, które znasz teraz.

Boje się o Ciebie, mimo że z Waszej dwójki bardziej zaradna jesteś Ty. Twój brat - intelektualnie oszlifowany w paru kierunkach, w przyszłości dołączy do grona specjalistów. Ty będziesz wolnym ptakiem. Genów nie oszukacie. Tylko ten świat..

I pozwalam Wam na równi, pozwalam Wam na rozwój, samodzielność, odkrywanie świata. Chodzenie po ściętych po burzy drzewach (zdjęcie w trakcie zrobił Tata!) - pniach wyższych ode mnie, zamiast po kolorowych drabinkach. Bieganie po kałużach czy spacer bez kurtek w ulewie (by doświadczyć na ramionach siły spadania kropli), machanie wszystkim kierowcom i załodze służb porządkowych (zawsze odmachają!). Pozwalam Wam żyć, ale mam stracha. Bo jesteś psotą okrutną, draniem i rozbójnicą. Najukochańszą, więc i strach naj.

Bądź dzielna, zuchu!
Nie daj się bratu, nawiedzonym babkom na placach zabaw i paniom w przedszkolu. Słuchaj dobrych ludzi. Biegnij własnymi ścieżkami. I wracaj, kiedy tylko będziesz potrzebowała. Nawet z bojaźliwym ponosisz, pobawimy się w dzidziusia?

Dzidziusiu, dziś pytałam Cię jak ma mieć na imię Twoja siostra. Karkówka, była pierwszą i jak narazie moją ulubioną odpowiedzią.

Kocham ponad stan,
Mamcia.

Komentarze

Popularne posty