Miszko,

jesteśmy sami przez trzy dni. Trzy noce i trzydzieści sześć godzin bez snu.

- A ty już nie chodzisz do pracy?

Pyta Twoja dojrzała w słowach siostra. Rozemocjonowana, bez pożegnań w żłobkowych murach. Idź już. To idę. Przyjdź po spaniu. Przychodzę. A Ty chorujesz.

- Złapał mnie jakiś wirus, mamo. Zaatakował mnie, słabo się czuję.

Obserwuję Twoją grupę przedszkolną na spotkaniu pokazowym w pizzerni dwa piętra nad moim miejscem pracy. Dwa dni po tym, jak pierwszy raz zostajesz w domu. Z dwóch grup jest kilkanaście rojących się na krzesłach, znudzonych dzieci. Zdziesiątkowało Was. Spotkaliście się, pobyliście ze sobą tydzień i rozjechaliście się po całym mieście rozgrzanych łóżek. Dzień dobry przedszkole, witaj szafko z lekami. 

Uśmiecham się do Twojej szafki, z tym samym symbolem co mój, dwadzieścia kilka lat temu. Do tego, że - gdyby nie nazwisko, z którym brzmiało by komicznie - w zabawach, które sam inicjujesz nazywasz się imieniem swojego najlepszego obecnie kolegi, który ma na imię właśnie tak, jak Ty początkowo w mojej głowie. Mimo agonalnego wyczerpania i niemożności wybrania się do dentysty (!), chęci poleżenia w szpitalu ze zmęczenia - doceniam ten wrzesień. I nieco nieobecną blondynkę, która odwiedza mnie w pracy i mówi, że jestem pozytywem. Jestem cieniem, kolejny rok swojego życia.

Synku,

 jesteśmy we dwoje w naszym domu pierwszy raz w życiu. We dwoje, pierwszy raz, trzy dni po kilka godzin - kiedy Ta Dziewczyna zdobywa kolejne siniaki w żłobkowym ogrodzie i gramy brzucha, który przyjmuje wszystko z dokładką. Poznajemy siebie, dużo ganiamy, składamy klocki i staramy się przy tym nie pocić, okrywać plecy i uszy, nie zwariować w tak piękną pogodę w domu.

Środkowy dzień, czytam Ci do snu książkę. Środek dnia, ciepło. Zalewasz się łzami, bo chciałeś żyć od początku świata. Myślę - piętnaście minut zapowiadanej, niewinnej religii w przedszkolu? Nie, nie to. Prowadzimy jedną z ważniejszych rozmów, na które naszykowałam się wcześniej. Tuż po tym, jak jedna z mam na naszym podwórku nie wiedziała, jak nazwać coś czym jej syn robi siusiu. I że jej rozmówczyni twierdziła, że jej dzieci nie pytały o to nigdy. Wybałuszyłam oczy, że nadal są rodziny (młode, krzepkie, nowe), które nie rozmawiają o ciele. Od razu pomyślałam o tym, czym w najbliższym czasie będziesz chciał rozmawiać. Strzał w dziesiątkę. Inicjowanie dialogu - Ty. Brak zagubienia, czułość i prostota - ja. Szczerze, o ziarenku.

- chciałem żyć od początku świata..
- jak to?
- bo jak nie żyłem to mnie nie było
- ale ty byłeś zawsze
- nie, nie od początku świata
- od początku świata
- a kiedy to było
- (z pompą i prawdą, inscenizowaniem, ruchami rąk i aranżacją głosu, zmienialnym tempem) Staraliśmy się z Twoim tatą o ziarno. Któregoś dnia, bardzo wcześnie rano poczułam, że w moim brzuchu jest. Poszliśmy z tatą do pani doktor ginekolog - i na wielkim telewizorze oglądaliśmy zdjęcia ze środka brzucha mamy. Okazało się, że jest tam ziarenko. Nie wiedzieliśmy tylko, czy z tego ziarna wyrośnie chłopiec czy dziewczynka. Ziarno rosło i rosło, brzuch mi rósł i rósł. Poszliśmy do pani doktor po niedługim czasie i okazało się, że z ziarna wyrósł chłopiec! Po pewnym czasie chłopiec był już tak duży, że nie mieścił się w brzuchu. Chciał wyjść. Łaskotał mamę i dawał znaki, że dłużej już nie wytrzyma. Trzeciego stycznia pojechaliśmy z tatą do szpitala, gdzie pani doktor pomogła mamie urodzić chłopca. Zrobiłam trzy razy chodź, eh, chodź chłopczyku! - i chłopczyk wyskoczył z brzucha. Był duży, ale malutki w porównaniu do teraz. Tuliłam go do serca, śpiewałam i myślałam. Tata przyjechał po mnie i zabrał nas do domu. Okazało się, że chłopczyk nie miał imienia. Miał być Kosmą, Nikodemem, Bogumiłem, Stanisławem, Leonem.. Pewnego dnia tata zaproponował, że będzie nazywał sięęęęęę..
- Michał!

I uśmiech. Bez dodatkowych pytań. I sen. Michał. Anioł. Bułhakow. Jordan.
 
I choć nie śpię już kolejny rok, to zawsze za nimi o krok. Wy to ja. Ja to emocja. Emocje są Wasze, nasze, nowe, oswajane. Dziwny jesteś wrześniu, a nie było jeszcze dziewiętnastego.

Przypominam wszystkim historię, kiedy ja byłam w Twoim wieku. Kultowy serial Dynastia słyszałam w tle dywanowego życia. Podeszłam do Waszej Babci z pytaniem:

- a kto to jest dziwka?
- taka pani co się źle zachowuje.
- aha

No to aha. 

Komentarze

  1. Mag <3 taki czuły post, taki piękny ... a ja konam ze śmiechu na ostatni dialog :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty