Drobni,
śpiący z piachem między palcami regenerujecie przedpołudnie.
Maliny z pudełek, które później służą nam jako pojemniki w sklepie plastikowych
warzyw i nigdy nieotwieranych puszek. Fasola, kukurydza, krem z kalafiora.
Gałki lodów z okienka na osiedlu. Tu, gdzie ajerkoniak staje się ciałem
Minionków, a brzoskwiniowe to te, które jedliście z babcią na początku wakacji
po drugiej stronie miasta.
Oglądam dobry film. Pomidory w wielkiej, szklanej wazie
pachną końcem lata. To był tak mocny czas – intensywny, owocny. Nie zrobiłam
sosu z oregano i bazylią z balkonu. Nie zamroziłam malinowych na zimę i wiosnę
w ciężkiej mazi pomarańczowych pestek. Upajam się zapachem, widokiem,
możliwością. Rok temu ta waza nie miałaby formy już po pierwszej minucie. Pył
szkła, ciekawości. Rok temu nie jadłam pomidorów, bo w przedziwnym dla mnie,
dwutygodniowym czasie bez pracy nie jadłam nic. A teraz jem wszystko, bo chudnę
od nadmiaru, z niewiadomego powodu.
Harkor Disko. Czerwone bez kształtu sklepowych z działki
Waszej prababci. Upały tak cudowne, rozgrzewały zmarznięte ośmiomiesięczną zimą
kości. Wakacje bez czasu. I Wy tacy duzi.
Mam napisać o tym, że wszyscy czytają Mniej, życiu z drugiej ręki i przekonaniu o pensjach informatyków. Naszych wątpliwościach - czy czekać na niedoczekane, czy zmienić swoje życie na tyle, aby zacząć żyć, zarabiać na rodzinę zmieniającą się dynamicznie, podobnie jak wydatki. Czy zmienić miejsce i jak to zrobić. Czy odnaleźć się tu na poziomie nie wiem i bazować na wdzięczności. Czy rzucić śmietanowe mieszkanie, w którym wprawdzie nikt się nie urodził, nie począł, nie zdobył tytułu naukowego - ale tak jak to miasto, kochamy je miłością czystą. Bzyczenie w głowie. Wrzosy w źrenicach. Schyłek lata. Między przychodniami (zaświadczenia), specjalistami (ortopeda, dermatolog), żłobkiem (zebrania, dokumenty) i przedszkolem (będziesz dzielny, Synu?). I na placach, skwerach, w słońcu, spijający kompot jabłkowy - jesteśmy.
Dzieci, gdzie byłybyście najszczęśliwsze?
I gdzie zaczyna się i kończy rodzina biorąc pod uwagę miejsce?
M ♥
3,7 lat / 110 cm / 21 kg / polski bez r
angielski - alfabet, liczenie do 29, więcej niż pojedyncze słowa
nazywanie każdej emocji,
zaczynanie portretu mamy of bielizny,
ulubiony kolor - czerwony/zielony,
jedzeniowa faza - maliny, jeżyny, tosty ala pizza
2,1 lat / 92 cm / 16 kg / polski bez r
angielski - dwie zwrotki Marry has a litlle lamb, alfabet, liczenie do 10
pokazywanie każdej emocji (smutek z podkówką - HIT)
pierwsze słońce i chmura (faza na flamasry),
tarzanie się w piachu do momentu siwych rzęs,
omlet omlecik albo trzy.
ej Filip waży 14 kg :| :D
OdpowiedzUsuńNa patio pod blokiem ludzi dzieci w wieku Michała ważą 13 / 15 / 16 także spoko.
UsuńMój syn jest wysoki, wygląda jak pięciolatek. I zbity. Poza tym piękny jak Filip, mimo że cięższy :)
Niedźwiedzie najszczęśliwsze będą obok szczęśliwych Rodziców. Tak sądzę.
OdpowiedzUsuń/ tu raczejnieinaczej ;-)