Mój Syn urodził się trzy lata temu. Od tej pory ja sama oddycham życiem, które nie do końca rozumiem, a chce żeby zwyczajnie było najlepsze. Codziennie walczę ze zmęczeniem, którego przez wcześniejsze dwadzieścia pięć lat życia ne doświadczyłam nigdy. Prawie tylko dla niego stoję przy piekarniku po dwunastu godzinach pracy i szesnastu życia w pionie. Czekam na strażacki kolor, wieszam girlandy, prostuję - jakby zdziwioną nowym świętowaniem - choinkę. Trzy dni wcześniej świecimy się wewnątrz na wszystkie kolory. Świętujemy 90-te urodziny Dziadka Stanisława.
I zawsze zaczynam od kwestii zmęczenia, bo nie rozmawiam o nim z nikim w realnym świecie.

Będąc uczennicą szkoły muzyczną - tuż przed koncertami i popisami nie mogłam spać, bo chciałam wypaść najlepiej. Zawsze czekała mnie nagroda w postaci książki lub czasu z obydwojgiem rodziców. Wiedziałam to - będzie, nastąpi, noce staną się standardowe, kojące.

Ucząc się do matury i nieprzytomnie zakochując w nieodpowiednim chłopaku, który potem mi się oświadczył - nie spałam, bo chciałam wypaść najlepiej, niemal nie robiłam sobie przerw, jadłam tylko arbuzy i.. musiałam kiedyś wyzbyć się nadmiaru wody owocu, który nadal kojarzy mi się mocno z licealnymi czasami. Przez pierwszy miesiąc trzymiesięcznych wakacji spałam po szesnaście godzin. Odsypiałam. Miałam taką możliwość.

Czas studiów plotłam zarwanymi tańcem nocami i korzystaniem z popołudniowych ćwiczeń i wykładów. Tworzyłam sinusoidę aktywności i snu. Całonocne wesela znajomych, świętowanie Sylwestra, urodzin, pierwszego dnia wiosny i ostatniego dnia lata. Spałam wszędzie i niemal jak długo chciałam. Nie zastanawiałam się nad życiem bez snu.

A doświadczam go permanentnie od trzech lat. Od trzech lat widzę sto sensów w jednej minucie i cieszy mnie wszystko jak kiedyś. Tyle, że teraz najczęściej ma smoczy kolor, smak jabłkowego soku i wygląd pracującego w jednostce straży pożarnej kolesia. Mądrego, sprytnego, spostrzegawczego i.. bardzo dojrzałego jak na trzy lata. TRZY LATA.


I wiem, że insta. I wiem, że kontynuujecie podglądactwo, które Wam umożliwiam z niedźwiedzich praktyk. Ale.. coraz Was tam więcej i bardzo mnie to cieszy. Chodźcie z nami, (wzruszeń nie obiecuję).

Komentarze

Popularne posty