Dlaczego warto mieć córkę? Czy dobrze mieć dzieci rok po roku pracując zawodowo? Co może nas zaskoczyć? Te trzy pytania to moje uszy znają na pamięć, uśmiecham się przelewając je tutaj. Zasadniczo kształtują moje przypadkowe rozmowy o macierzyństwie - z Matkami, które mają dzieci w podobnym wieku (przedszkole), mieszkają w naszym bloku (pełna obserwacja postępów), z innymi które spotykam jednokrotnie lub regularnie, ale nie są mi bardzo bliskie. Bo jak nie teraz to kiedy? Jak się zdecydowaliście? Odwaga.. Pieniądze.. Ktoś was namówił? I najgorsze: pewnie drugie nie było planowane.

Jestem od kilku tygodni w bardzo dobrym momencie macierzyństwa, bo praca daje mi poczucie wolności od domowych obowiązków, a coraz dojrzalsi w relacjach - Michał i Iga przekonanie o dobrych torach wychowania i przyzwyczajeń, jakie im funduje. Mogę pisać i rozmawiać o dzieciach rok po roku, wydaje mi się, że niczego się nie boję, a wszystkie strachy, nieprzespane noce, obawy i bijatyki są już za mną.

Nie są. Jeżeli miałabym jeszcze raz DECYDOWAĆ (bo pojawienie się Figi było przekalkulowane razy tysiąc, a jej przyjście na świat w przewidywany termin porodu - utwierdził nas w przekonaniu o dobrej decyzji) - pojawiłaby się dopiero teraz, kiedy Michał skończył trzy lata. Nie, nie polecam pierwszego roku z dziećmi, które dzieli rok czy półtora. Ja tych kilku miesięcy po prostu nie pamiętam. Nie kodowałam nic, nie spałam w zasadzie wcale. I do tej pory chylę czoła ojcu moich dzieci, że remont całego, nowego mieszkania był ze strony technicznej i wykonawczej jedynie jego udziałem. Nie było go przy nas wcale, bo był tu. Nie było mnie dla nikogo wcale, żeby dzisiaj móc o tym pisać. W pachnącym tajską zupą, świątecznym mieszkaniu. Z pokojem dziecinnym, gorącą herbatą i w miarę klarowną przyszłością. Po wszystko.

Zawsze mówiłam o luksusie posiadania jednego dziecka. Mam cztery koleżanki, które mają czworo (a są dokładnie w moim wieku) i mówią, że każde następne dziecko daje tęsknotę za poprzednią sytuacją. Dla nich to ja jestem w komfortowej sytuacji. I staram się to sobie powtarzać każdego dnia. To był świadomy wybór, dwoje pięknych i zdrowych morusów przed 30-stką, skromnie ale mądrze, do przodu. Dodatkowo od pierwszego stycznia, sztampowo (i skutecznie) jestem dla nich o kilka poziomów chmur lepsza. I to jest takie.. dobre.

A dlaczego warto mieć córkę (mimo - jeszcze w czasie ciąży - o drugim synu)? Dla uśmiechu cwaniaka i ZASKAKUJĄCEJ składni zdań półtorarocznej dziewczynki. Najbardziej podobnej do mnie dziewczynki na świecie.

Jabłka. Książki. Nadal bez różu.

Komentarze

Popularne posty