Jeszcze o jedynce. Ważności.


Pierwsza czwórka jest nasza. Jedna z pierwszych nocy poza domem również. Popołudniowy piknik z mnóstwem zaprzyjaźnionych dzieci. Dwudniowy trening samodzielnego zakręcania nożnego, bez podtrzymywania. Kolejny etap rozmów, reakcji, powtarzania, interakcji. Zasadniczo można się z Tobą już porozumieć. Jesteś zmuszona do odpowiadania, bo - jak w przypadku Twojego Brata - staram się nie reagować na wydobywające się z Twojego gardła gu, e, sss? Umiesz mówić jeść, hej/cześć, wąż. Dlatego nie utrwalam w Tobie możliwości porozumiewania się metodą neandertali. Jestem wstrętna, wymagająca. I uwielbiam Cię, Srebro. To dlatego, przecież wiesz.

ILOŚĆ ZĘBÓW: 9
ZOSTAŁO NAM Z OKRESU NIEMOWLĘCTWA: pieluszki (nawet nie mamy już łóżeczka ze szczebelkami, dajesz radę w niemal dorosłym, białym i pięknym - i tak, żałuję, że to tak szybko, mimo stu trudności i niedoczasu, żałuję)

Widzę malutkiego Adamka, miesięcznego brata rok starszej od Lil Agatki i.. nie chcę mi się wierzyć. Pierwszy rok to intensywność doznań rodzicielskich i najważniejsze progi tak młodego przecież życia. Rozwój w tempie galop-szał, mam porównanie. Lil-Agatka - przyglądam się co czeka nas za dwanaście miesięcy. Figa-Adam, jak było rok temu (poważnie?!). I nie chcę otworzyć buzi, a mimo to dolna szczęka ląduje mi na grillowym blacie, kiedy matka młodych dopaja glukozą, daje butelkę po podaniu piersi, bo nie ma możliwości cały czas karmić piersią, a mały się domaga. Staram się być grzeczna i ze sztucznym rozbawieniem mówię do innej Waszej, zaprzyjaźnionej zresztą ciotki jakie byłyśmy głupie! I zżera mnie, i nikogo nie pouczam. Nie chcę być starą ciotką, ale trzy pierwsze miesiące z Figą były jednym, długim karmieniem - od rana do wieczora. Lil skakał wokół mnie i próbował wycelować w czasie i przestrzeni do nocnika w pierwszych zawodach. Nie mogłam zrobić nic i na dłuższą część dnia zostawałam sama, a Młoda wielbiła karmienie na leżąco. Wspomniana mama ma męża z własną działalnością gospodarczą (czytaj - w domu), starszą latorośl w przedszkolu dwie trzecie dnia i.. nie ma kiedy. Nie może sobie pozwolić. Ja też nie mogę. No nie mogę, nosi mnie. Z całą sympatią - wrę.


Jeden dzień potrafi zmienić wiele. Znalazłeś wspaniałego mentora, Synu. Sześcioletni Patryk wyjaśniał Ci świat gdzieś z boku, bez zgiełku, w zasięgu wzroku nieco zaniepokojonej i oczarowanej sytuacją Matki. Ganialiście po sąsiedniej działce bez kontroli, z przyjemnością słyszałam Twoje szczęśliwe pokrzykiwania. Cztery lata starszy gentelman wytłumaczył Ci proces dojrzewania winogron i potwierdził fakt, że Ty również byłeś w brzuchu u mamy. Uff! Pomyślałam. No tak - skwitowałeś zadziornie.


I Wy razem, beze mnie, wspólnie, od tyłu żeby nie było pozowania, uciekania, popychania, wybijania swojej osoby na plan pierwszy. Razem. Bo nowe miejsce, nie Wasze zabawki, kolory, uśmiechnięty wiatr. Pogoda jest tak samo ważna jak pieniądze. Nie wierzę osobom, które mówią, że jedno lub drugie ich nie obchodzi. Pierwsze - Waszą Matkę jedynie w momentach znaczących, fakt - nie boje się deszczu, gradu, śniegowej ściany płatków. Drugie - ważne codziennie, już nie dla przyjemności.

Komentarze

  1. Zdjęcia!!! kocham Cię za nie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie, a wrę i ja, a nawet czasem zdarzy mi się wykipieć. I już tak mam, trudno!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty