Nasz Kwiecień.

Złośniku Piekielny!

Szesnasta zero jeden dziś, za dwie ręce, ale wiadomo, radość, że tyle metrów (mieszkanie na skos!) idzie człowiek-żółw. Uważny, sprytny, tupiący bezszelestnie, jednak nadal zadziwiony ruchem w niedawno poznanej pozycji pionowej. Chooooooooodzisz z podtrzymywaniem, nie padasz na kolana po dwóch niby-krokach, mknąc jak strzała do porannego głosu Babci Hani (dzień dobry, kto tu dzisiaj mieeeeeszka?) / za kotem, Bratem, muchą. Za cztery dni stuknie Ci dwie dłonie palców, Lil chodził w tym czasie kroków parę, ale całkiem samodzielnie. Jesteś sprytniejsza, więcej i szybciej się złościsz, za to śpisz lepiej. Nie uniknę porównań w kręgu Niedźwiedzich, resztę - odpuściłam tuż po tym, kiedy dowiedziałam się, że jestem w pierwszej ciąży.


Wczorajsze popołudnie było pierwszym od dwóch lat spędzonych przez nas w kinie. Ja i Wasz Ojciec, za szybko, na szybko. Cały dzień ogarniania, chwila na Twój obiad, biegiem do przedszkola po Tego, który sprawił, że już w poniedziałek zasiądę na zebraniu jako rodzic po raz pierwszy (!!!!). Minuta na zmienienie zaślinionej bluzki i owinięcie połowy głowy z niewyłuskaną owsianką (od tygodnia robię na mleku krowim, z bananem, bardzo lubisz i to jedyna rzecz, jaką ewentualnie po Tobie dojadam) kolorową chustą. No make-up, miejskie korki, dokument na którego w żadnym wypadku nie poszłabym do kina, ale sam czas bez Was.. bezcenny. Na chwilę, niedługi moment. Dla zdrowia..

Dziękuję Waszej Babci i jej niezastąpionej (i dla mnie przez całe życie) boskiej siostrze Jo. Wróciliśmy - Wy wykąpani, nakarmieni, grający (gryzący) memory. Chwila wejścia - Ty płaczesz (śpiąca, tęskniąca?), Twój Brat z rozciętą głową opowiada nam gdzie i jak się przewrócił i uderzył o kant stołu (..). Groteska, bo przed wyjściem rozmawiałam z Jo o braku potrzeby zakładania narożnych bezpieczników w razie upadku. Pokazałam jej nawet, w której szufladzie leża nierozpakowane. Z zadowoleniem Michał wskazywał nam mniejszy i większy stół obklejone w ikeowskie łapki. Z nadmiaru emocji (po raz pierwszy zostaliście razem z kimś poza nami na całe cztery godziny, w tym z ciocią, którą świadomie widzieliście po raz pierwszy [najważniejszą sprawą było oczywiście to, że przyjechała pociągiem!]) nie mogliście zasnąć. Uraczyliście nas zbyt lekkim jak na Wasze normy snem tuż przed 23.

A Wasza Matka.. w nocy zaczęłam kaszleć, charczeć, zielenić prześcieradło zarazkami i padłam z przemęczenia. Dzisiejsza zabawa na dywanie to ja - kloc bezwiednie pozwalający na szarpanie za włosy (poznajesz faktury, to mój ulubiony etap rozwojowy niemowląt), zabawy w kanapkę (umówmy się, cały czas byłam dolnym, najczęściej śpiącym pieczywem). Chwilę potem kobiecość dobiła resztki moich (bez)sił i gdyby nie wskazówki znajomego lekarza - zapewne nadal, z przyzwyczajenia i historii ginekologicznej leczyłabym się paracetamolem. Co kilkanaście tygodni zdarza mi się taki dzień. Odpuszczam wszystko, z musu. Nie cierpię tego jak niewielu rzeczy. Jedna z moich znajomych matek śmiała się, że jak na nic nie robienie - odkurzenie całego mieszkania i zmycie podłóg, pranie z rozwieszeniem i ułożenie poprzedniego prania jest nieźle. No, średnio, jak dla mnie, ale.. jutro musi być dobrze. Łykam jak kawka w podwójnych ilościach specyfiki przez lata niedozwolone. Dla mnie, nie prawnie, spokojnie.

NASZ KWIECIEŃ

/ pierwszy Ogród Saski po przebudowie, Przywitaniu #2 i w ogóle z Niedźwiedzimi Dziećmi, Lil pierwsze w życiu fryty, wyłącza ze swoich akcesoriów nocnik, rozmawia przez sen udając inne osoby, opowiada o emocjach, pokrzykuje / Figa próbowała już niemal wszystkiego [wyłączając czekoladowe i cukrowe produkty, sol, kapustę, orzechy i grzyby oczywiście], z jej włosów udaje się zrobić mikrokucyk / dobry miesiąc, pierwsze urodziny jako Matka 2.0 i myśl, że właśnie tak miało być dwójka przed trzydziestką :)

Komentarze

  1. Zdjęciaaaaa! Tego mi tylko brakowało. Tęskniłam :D
    Saski otworzyli? Sprawdzę na własne oczy pod koniec czerwca!

    OdpowiedzUsuń
  2. sympatycznie :) bardzo fajne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty