Za mało rąk, kolan, Matki.

Mój Pierwszy Medalu,

zaczyna się niewinnie.  Mamo gardło, mamo wody! Przechodzi w lekką obawę (nie idę do przedszkola, czuje się tak sobie). Nabiera na sile, niepokoi do cna (cisza, nie odzywasz się, mrużysz oczy, nie masz apetytu). Czekam przepisowe trzy doby, nie macie panikującej Matki. Spokój ratuje mnie często, nie zawsze, ale. Wspaniały pediatra (nasza świeżynka, już babcia, cierpliwość, międzywojenna stylówa, konkret) bada. Pierwszy raz jedziesz (!) z własnym stetoskopem, potem ze strzykawką Atmy (guz?). Przyzwyczajasz się do osoby, miejsca, słonecznych foteli i prostych, uśmiechniętych pań z rejestracji. Nabierasz pewności, my - poczucia zagubienia.

Nie działają środki przeciwgorączkowe, antybakteryjne, odciąganie wesołych kompanów nosnych dźwięków. Kontrola już wspólna. Figa wielbi Twoje samochody, Tata buduje Wam z kartonu po piekarniku wspaniały Dom Niedźwiedzi


(ma glazurę, pralkę, naklejkę Dzielnego Pacjenta z kotem, która siedzi na narysowanej przez Ojca kanapie, okna i właz). Oddychacie tym samym powietrzem. Ciepło ubrany, w przyjemnie wietrzonym mieszkaniu - zarażasz siostrę.

Niosę ją ledno ciepłą po schodach. Nie płaczę, a chcę. Za nami Ty na drugich, rodzicielskich rękach. Wtulony, nie swój. Dostajesz antybiotyk, Iga - kurację od której zaczęliśmy u Ciebie. W nagrodę są lizaki z apteki, prawoślazowe (przepych, przepycha!). Po nocy w trakcie której przesypiam w półsiadzie godzinę - dzisiaj fundujecie mi sześć godzin bez przerwy, leżąc, nasłuchując, podsypiając. A rano? Niższą temperaturę i cały dzień snu.


A więc Matka odsypia, maluje paznokcie na fuksję, pali długie papierosy na balkonie w towarzystwie niespełnionych miłości i.. Jasne. Raczej nie inaczej:
* robię wielkie karty podzielone na RANO, POŁUDNIE, WIECZÓR. Jedna należy do Ciebie, druga do Igły. Rozpisałam dawkowanie leków, ich nazwy i sposób podania (zawsze myślę, że gdyby mi się coś stało - inna osoba bez problemu je odczyta). Lubisz wszystko dostawać w strzykawce od Nurofenu, Twoja siostra - ku zaskoczeniu tłumów - pije w kubku dołączonym do nakrętek, bezpośrednio. Umiesz już dmuchać, Młodej - ku rozpaczy Babci Hani - muszę odciągać katar. Po posiłkach - najlepiej zacząć podawać Ci lubiane specyfiki (wodę morską do nosa, krople perfekcyjnie wciągane po mojej prośbie, malinowy syrop), aby dojść do makabrycznego w smaku antybiotyku. Figa pije wszystko jak leci, z zadowoleniem otrzymując od Ciebie nagrodę, bo trzeba się dzielić.
* piorę bęben za bębnem. Ubrania, pościel, koce. Wietrzę na potęgę. Wyganiam stworzenia mikroskopijne z naszego Domu. Gdziekolwiek nas zaniesie, to właśnie to miejsce będę pisała z dużej litery. Zielone Wzgórze, Dom.
* piekę jogurtowe ciasto , podwójną porcje. Pachnie cytrynowymi modyfikacjami, skórką pomarańczową, mlekiem. Wstaniecie, nabierzecie werwy na jedzenie a tu? Ale urosło!
Pamiętam, że kiedy mnie samej wracał apetyt Wasza Babcia gotowała mi gar zupy pomidorowej z makaronem (wersja włoska, bez śmietany) i dokładała jeszcze moc naleśników smażonych przez Dziadka Danka z konfiturą z ciemnych owoców.
Zdrowie. Moc życzeń z nim związanych. Ile cię trzeba cenić..

Figo,

wczoraj skończyłaś 9 miesięcy. Sama w to uwierz, gaduło! Patrzę i nie mam wiary. Kiedy ktoś pyta mnie, czy masz w bloku, klatce równolatków - ZAWSZE odpowiadam, że Hubert z naprzeciwka i Oliwia z dołu mają po pół roku, więc oczywiście. Rozmówcy patrzą i wyprowadzają mnie z Młodsi? Wróć. Pół roku mieli trzy miesiące temu. Zupełnie jak Ty, córko człowieka, nieznającego obecnego miesiąca, nierzadko i roku. Rośnij, śmiej się i reaguj na muzykę jak teraz. Czekamy na powtórkę 10-tego miesiąca. Twój Brat zaczął wtedy chodzić.
błędu.


Uśmiecham się do Ciebie, waleczna dziewczyno. Przepraszam, ale jestem dumna, że po tych wszystkich - drobnych - razach w głowę, które musiałaś przyjąć -  umyślnie (ile było emocji na Twojej twarzy tuż przed!) zdzieliłaś Michała własną szczotką do włosów w sam środek twarzy. Jaki zamach i perfekcja. I to filmowe zdziwienie w jego oczach. No, no, no!

Komentarze

  1. uwielbiam ten wpis. nic więcej. po prostu uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu przez przypadek, siedze od godziny i czytam, czytam i nie skończę... Płacze na zmianę przez hormony ciążowe ale to nie za ich sprawą wzruszasz, cholernie wzruszasz. Dziękuję ja. Mama prawie 3 latka... ten czas tak szybko leci i fasola brzusznego syna 2 :) Sąsiadka z Lubelszczyzny, krainy cebularzy:) Pozdrawiam serdecznie i zostanę tu na długo!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty