Siódemka, papież i balkon.

.. jak wszystko zdarzyła się naszej trójce jednocześnie raz, więc to jest moment. Dobry moment. Z tych minimalnych chwil składa się nie tylko nasze życie, ale widzę to dzisiaj bardzo wyraźnie. Okruchy życia, chwile w istnieniu świata. My, Wy, przyszłość, codzienność, dobrostan w możliwościach, które musimy i chcemy traktować z uśmiechem. Ta mini-sekunda:

Figa ma 7 miesięcy, Michał 27. Matka 27 lat.
Z naszymi 9-tkami nie zdarzy się to nigdy. Zupełnie jak jakaś ciepła wiosenno-letnia niedziela na chrzest.

SzukaMy. 29 czerwca? Pociśniemy do pierwszych urodzin Igły, a jak! Kolejny raz poszłabym w cichości serca na zakrystie, obiecała, poświadczyła, uśmiechnęła do Was. I - jak w sprawie wesela - zgadzam się na całą oprawę ze względu na upamiętnienie ważnej chwili, po prostu.

/ żegnamy nasz tandem, zimową stylówkę, nocne zakupy jak z filmu / ukochane wozy wszelakich służb pomagającym ludziom zostają na dłużej niż sezon, wiem to /

DROBNE DOBRA 3-9.03.2014

* posłanie Michała do żłobka - duma z nas, z dzielności, z Ciebie (moc trudnych pożegnań, które aktualnie owocują) / bardzo dobra decyzja!
* widok sosen z wieczornej mgle za oknem
* rozmowa z ciociami z przedszkola, opiekunkami Lil - sprowadzająca na Ziemię, z panią pielęgniarką - wzmacniająca
* coraz bardziej odczuwalna swojskość miejsca, w którym zamieszkaliśmy
* goździki na płycie Johny Legend`a
* noc, która nie zdarzyła się wcale - sąsiedzi wyszli od nas o 5-tej, Niedźwiedzie wstały o swojej stałej porze, godzinę później (dowód niezniszczalności rodziców)
* przeboskie słońce, poranne przymrozki
I jest ulubiona, bo zwiastująca świeżość, pąki i dłuższe spacery. Jest nasza, urodzinowa, upragniona i żółtokwiatowa, wiadomo. Nareszcie i wszyscy o niej trąbią. U nas na dobre. Balkonie, w sercach, zdarzeniach.

Igło,

pierwszego dnia marca ruszyłaś pędząc jak oszalała za bratem (raczkujący Rak). Żadne przymiarki, po prostu - szybko, zdecydowanie, omijając napotkane obiekty. Radość. W Dzień Kobiet, Obywatelko Świata - śmiałaś się w głos bałując z Matką. Przewracałaś, spojrzałaś prosto w oczy i - jakby mówiłaś, a jak! - wstałaś. Raz, dwa, pięta, kolana, trzy, brzuch, łup - stoisz. Twój Brat nie przechodził wszystkich etapów typowego niemowlaka. Leżał, a potem wstał. Szybciej od Ciebie, dokładniej. Rozbijał za to głowę o wszystko, nieuważnie zapamiętując topografię tymczasowego lokum.

Jesteś strzałą. Cichą, rozważną strzałą. Spacerujesz po całym domu, z którego od samego początku zostały usunięte przedmioty małe, niebezpieczne, łatwe do przewrócenia (deska do prasowania!) /przeczytajcie proszę apel Basi/. Nie pilnuje Cię, jestem wygodną Matką. Sprzątam, ogarniam, czyszczę, przygotowuje na jutro, weekend, wakacje (ubrania, środki, dokumenty, plany). A Ty chodzisz. I stajesz przy meblach niejednokrotnie irytując się na własną nieporadność (dla mnie jesteś najlepsza, Dziewczyno!). I dobrze, że mam Was dwoje a nie dwie/dwóch, bo z czystym sumieniem i nie kłamiąc ani siebie, ani Was mogę powiedzieć, że Ty jesteś moją najlepszą, najukochańszą, najwsapanialszą, naj, naj, Córką, a Twój Brat - Synem (cały czas brzmi mi w głowie historia Pani Henryki Krzywonos, która każdemu ze swoich dzieci szeptała do ucha, że kocha go najbardziej na świecie, co było przecież prawdą ; a w mniemaniu dziecka najbardziej ze wszystkich dzieci, i że żadne z nich nigdy nie zdradziło tej tajemnicy rodzeństwu, mimo, że nie przekaz nie był przedstawiany jako sekret).

Powitaliśmy wielką jak dąb, górną jedynkę, która nie może ani chwili być w niebiosach sama, więc jej siostra jest w drodze. Noce są ciepłe, zawodzące, mamine. Spacery za to - długie, nie śpiące i nadające. Jadąc w swoim pappa mobile, unosisz odwrócone do publiki ręce i wydajesz długie, jednostajne dźwięki. - Włączył jej się papież. Fakt.

Synu,

pierwszy tydzień w przedszkolu popłakujesz. Nie myślę o tym, że sytuacja jest dla Ciebie nowa, stresująca, niebezpieczna. Mówisz pełnymi zdaniami co robiłeś, co jadłeś, z kim się bawiłeś. W piątek masz już ulubionych towarzyszy zabaw (Antoś, Amelka, Wojtek), zjadasz dwa talerze zupy i całe drugie danie. W drugim tygodniu zaczynasz od podwójnej stłuczki z którąś z koleżanek, pięknym przepraszam i zerowym poziomem tęsknoty i płaczu. 

Ciocie bardzo Cię chwalą. Proszą, abym pracowała z Tobą stacjonarnie, wyciszająco, pomocnie. Mówią, że jest im z Tobą ciężko, w co nie wątpię. Znam Cie i wiem, że ciągle potrzebujesz nowych bodźców, informacji, sytuacji, działań.  Wiem, że Twoje opiekunki chcą dla Ciebie jak najlepiej. Nie stosują uwag wobec Twojego temperamentu złośliwie. Widzą jaki jesteś. A ja wiem, że to na pewno wpływ moich szybkich reakcji, decyzji, ruchów. 

Poza tym jesteś od niektórych Żabek młodszy o półtora roku. Twoja zdolność koncentracji nie jest tak rozwinięta jak u starszych dzieci (jedyny zauważalny deficyt wynikający z różnicy rozwojowej, ale jak ważny w funkcjonowaniu w grupie, w której poza luźnymi zabawami są wyklejanki, interakcyjne zabawy w kole, jedzenie posiłków ze wszystkim w jednym czasie i miejscu).

Klasycznej muzyki słuchasz od fasolowego życia, nie poje Cię kolorowymi napojami, jesz tylko wybrane słodycze. Nie jesteś nakręcony jak głośna, chińska zabawka. Jesteś szybki, dziki i chciałabym, żebyś taki został jak najdłużej, ale wiem, że środowisko, które wybraliśmy dla Ciebie wymaga obecnie pewnych zachowań ułatwiających innym dzieciom rozwój, opiekunom pracę, a Tobie - współgranie z grupą.

Po kilku rozmowach zmieniam taktykę. Czterdziestominutowy spacer, który fundujemy sobie w drodze do przedszkola - zamieniam na ciszę. Zadajesz kilka pytań, odpowiadam wyczerpująco, ale krótko. Nie zagaduje Cię, wiecznie pokazując (kolejno): mgłę, samochód Babci Hani, Rudka który zgubił właściciela, literkę M na tablicy informacyjnej, zielone i czerwone światło, kiosk gdzie kupujemy bilety, literkę O na skrzyne pocztowej, panów sprzątających ulicę, gazety w kiosku, bazie na straganie, wszystkie marki mijanych samochodów, budynek przedszkola, kolory zaparkowanych wózków (można oszaleć!). Nie pytam Cię w międzyczasie czy jest Ci: ciepło, wygodnie, wesoło, chcę Ci się pić/siku (możesz oszaleć!). Nie bombarduje Cię światem, który sama zauważam. Spokojnie Cię rozbieram, wkładamy ciapki, czule się żegnamy, sam dzwonisz do sali i.. już Cię nie ma. Gar emocji we mnie. Kocioł Baby Jagi.

I.. do drewnianych układanek siadasz chętnie, ale chwilowo. W przedszkolnym kole - coraz częściej, ale na kolanach cioć. Nasza praca owocuje, działa. I podwójna duma mnie rozpiera, bo zostaje ona zauważona.

Buntujesz się z braku czasu wynikającego z obowiązków, których spadło i na mnie więcej, a na Ciebie Twoje pierwsze, godzinowe, umówione. Chętnie maszerujesz w jedną stronę, w drugą zahaczając na co najmniej godzinę na plac zabaw. Tam chcesz zjeść całe opakowanie chrupek przeznaczonych dla Ciebie i siostry na kilka dni, nie rozumiesz głodu siostry lub chęci zaśnięcia przez nią w domowym łóżku, konieczności zrobienia po drodze zakupów, drzemki. Tłumaczę, tulę, czekam. Po raz kolejny lawiruje między Waszymi potrzebami zabawy/odpoczynku, przytulania/niezależności. I robię wszystko, by nie skrzywdzić żadnego z Was. 

Z wielką radością wracamy we troje w nieco nieplanowanym rozkładzie sił. Ty na miejscu siostry w pojedynczym wózku, Ona - przytrzymywana przeze mnie oparta pupą o poręcz do prowadzenia jedyneczki, ja obładowana zakupami / akcesoriami do piachu / ubrankami z przedszkola, lumpeksu (kosz pod wózkiem nie wystarcza). Gubimy smoczki, zbieramy niezebrane, wielkie jak szczury szyszki, za chwilę wyciągniemy kredę.

Nie, nie wyobrażam sobie swobodnego marszu bez asysty podczas którego zastanawiam się, co mogę zaplanować na weekend - Nałęczowskie baseny, lodziarnie z opcją bloger, boskie hinduskie talerze w centrum bez dostawek dla dzieci. No nie. Jeszcze nie.

I rodzynki z sałatki owocowej ciotki Natalii, świeża bazylia, słoik czarnych oliwek na raz (pamiętacie scenę z ostrygami z Rodzinki.pl?). Wcześniejszy sen, długa drzemka w dzień. Zmieniasz się, dorastasz, pędzisz w świat.

W MARCU ZMIENIAMY:
☄ wózek FIGI z naszego tandemu ABC Design wracamy do ulubionego, białego Chicco (dzisiaj PO RAZ PIERWSZY spotkałam panią z takim samym wózkiem jak nasz [dzieci 16 m. i 2 m., życzyłam siły] - to tak jak spotkać na drodze auto bliźniacze do naszego, wielki uśmiech!)
☄ fotelik FIGI / LIL siostra dostaje fotelik brata, tenże - większy, do kilogramowego końca skali pełnych fotelików
☄ godziny przebywania w przedszkolu LIL (do teraz 8-12.30, potem 8-14, 15.30, 16?)
☄ bujaczek FIGI (oddajemy pożyczony granat, sprzedajemy lwi Fisher Price, kupujemy pudrowy z drugiego rzutu, cudeńko!)
☄ fryzurę LIL ✔ kolejny raz nasz Chłopiec z Biskupina zmienił się w ulubionego przez Matkę żołnierza piechoty morskiej

Matki-Dekoratorki,

balkon. Całkiem spory, bez zbędnego grzebania w ziemi. Z ciemnym lakierem na paznokciach, więc pomysły na kolor i mały nakład pracy przestrzeni. Podzielcie się, wlejcie we mnie wenę. Czysty, zmyty, czekający. Przechętnie całorocznie zielone krzewy, drzewa? Najlepsze miejsce na karmnik dla kolejnego pokolenia ornitologów. Zioła, miejsce na nocne, letnie wino. Plus: sposób zabezpieczenia odległości miedzy dolną barierką a podstawą balkonu, aby wyglądała estetycznie i jednocześnie chroniła przed wypadaniem drobnych zabawek i mniejszego dziecka na bruk?

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty