Pierwsza Koreanka w naszym domu. Tygodniowy słoik. Plany.

Igutku,

Twój pierwszy lek przeciwbólowy w życiu. Zawodziłaś już tak żałośnie, nocnie. Nurofen. A rano (bardzo rano, bardzo)? Pod dziąsłami, wcale nie ukryta, wielka jedynka górna i jedna z dolnych dwójek. Atak przebrzydły, zdwojony. Trzymam kciuki za Twoje tworzenie.

W naszym domu nie ma miejsca i chęci na przypadkowe zabawki. Kolory fluo, włochate straszydła z kiosku, chińskie plastiki, książki bez morału i głupie wierszyki przełożone z innych języków na nasz ojczysty - znajdują domy u dzieci znajomych preferujących takowe drobiazgi, są pakowane na dary, ewentualnie grzecznie czekają pod śmietnikiem (w pudle, żeby było im ciepło!) na nowego właściciela. Wasz Wuj - a brat mamy - wrócił kilka dni temu z Korei. Nie dość, że dostałaś Córo (Bubulo? - bubasz i babasz non stop) swoją pierwszą lalkę (i jest to pierwsza materiałowa laska w naszym domu) - to jest to w dodatku gość z dalekiego kraju, Koreanka.


Wygląda jak Czerwony Kapturek, nie nazywa się Yoko ani Kokiko, ale, ale.. to Twoja pierwsza, być może tak ważna jak dla mnie Dydko (śpi teraz u Ciebie w łóżku, niemal 30-latek, czujesz?). Jest prosta jak wszystkie materiałaki (nie pluszaki) w Waszym pokoju. Podoba mi się, bo jest prosta i dziwnie ładna. Nie mam tylko pojęcia jak zdegraduje Twoje-brata ulubione karetki, koparki i wozy strażackie. Ale, że kobiety są silne i zdolne do poświęceń.. Da radę.

Szukam - Wściekła Pchło - oparcia dla Twojej niespokojnej głowy. Nadal na płasko, jak Twój Brat i Matka do tej pory. Zdrowo, naturalnie. Ale.. łóżeczko to nadal niby-klatka, szczebli tam dziesiątki. Wiec ochraniacz. Więc znalazłam. Zobaczyłam też, że jest pewien wzór, który przypadł mi do gusty najbardziej z przeglądanych. No, fajny.

Dzieci,

szkolenie dla mam w DDK trwa. Poznajemy się, węszymy, nawiązujemy bliższe relacje. Kilka z tych kobiet podziwiam szczerze (pewnie podziwiałabym je wszystkie, gdyby dana mi była szansa bliżej je poznać). Mają takie elementy osobowości i matczyne sposoby na świat poza, że patrzę na nie z uśmiechem mnożąc własne marzenia. Jedna Dorota jest wulkanem energetycznym, mimo, że jej niespełna roczna Iga budzi się w nocy co godzinę (!!!), druga - nietypową, rudą i arcyspokojną mamą dwulatka. Emilia - rozważną mamą starszego od większości naszych dzieci - dziecka (obydwie z córką mają urodziny w ten sam dzień, co ja). Agnieszka - ciepłem, mądrością i esencją moich pragnień o byciu taką za te kilkanaście lat. Julia jest w całym swym matczynym doświadczeniu - najzwyczajniej, wizualnie przepiękna. Gosia - dobierająca słowa i dzieląca się doświadczeniami, które nam - młodszym matkom - mają pomóc. Patrycja - ironicznym, przenaj człowiekiem, który niby nigdy się nie uśmiecha, a czuję do niech tysiąc nitek wiążących i spokojnego uśmiechu.

Najlepsza prowadząca we wszechświecie - Ada - przywołała dla nas własne wspomnienie szkoleniowe i opowiedziała o słoiku dobrych rzeczy. Co tydzień (i ważne, że jest to tak krótki, regularny odstęp czasu) zapisujemy na kartce - wszystkie dobra, których mieliśmy okazję być odbiorcami. Wszystkie drobiazgi, które - mniej lub bardziej ważne - wpłynęły na nasze dobre samopoczucie, komfort i dobre myślenie o świecie.

W dobie stron elektronicznych, jeszcze nie pachnących farbą drukarską, mango lub ogniskiem (tak, to Wasza Matka wielbi) - akcja słoika drobnych dóbr zmieni się na cotygodniowe gwiazdy zaznaczone grubszą czcionką. Wybrałam poniedziałek, bo zawsze dobrze jest zacząć tydzień. Wybrałam 1 marca, bo pierwszego zawsze lepiej się zaczyna i to ostatni pierwszy przed moimi 28 (!!!!) urodzinami. No, a jeżeli chcesz się przyłączyć - szczerze zachęcam. Podzielam zdanie Ady, że te drobne sprawy za chwilkę nam umkną. Zapisane - zostaną przywołane przez nas lub kogoś innego. Może kiedyś. Może nigdy.


DROBNE DOBRA 24.02-2.03.2014

* odetkane kanaliki łzowe Figi
* przeceniona, lekka i puchowa kurtka śliwkowo-groszkowa (kolorowa miłość!)
* niechęć do wychodzenia z przedszkola – drugi dzień po dołączeniu do nowej grupy Michała (zuch!)
* trzy, zbite ze sobą bukiety moich ukochanych, niemal już urodzinowych (to zgranie!) kwiatów
* przekonanie o dalekiej (i skutecznej!) drodze wychowawczej, jaką przeszłam z dziećmi – słuchając innych matek na szkoleniu, w którym obecnie uczestniczę
* zimny, niemal mroźny spacer nad zalewem (jak co tydzień, taś taś taś kaczkowe)
* hiszpańskie, sąsiedzkie, półwytrawne wino na naszej wycieraczce
 
Pytania i niepokoje - często bardziej doświadczonych liczebnie i wiekowo - matek dały mi do myślenia. Pytania o zasypianie, histerie w sklepie, bicie innych dzieci, brak szacunku do dorosłych, inne tory wychowawcze rodziców, przeklinanie maleńkich już dzieci, moczenia nocne, niechęć do mycia zębów, oburzenie w trakcie zwracania uwagi przez obcych lub bliskich. Wiele niepokojów, wątpliwości. Słuchałam, kodowałam, kwitłam wewnętrznie. Doceniłam jak wiele już za mną, za nami. Jak daleko doszliśmy wspólnymi siłami i jak wysoki jest nasz stopień dzielności, Niedźwiedzie.
Od zawsze spaliście w swoich kołyskach / łóżeczkach / łóżkach. 
Nie histeryzujesz w sklepie, synu, bo - jak dorosłemu - tłumaczę mu o braku potrzeby zakupu kolejnej, nieprzydatnej rzeczy (nie okłamuje Cię, że nie mam pieniędzy, zapomniałam, że w domu mam dla Ciebie ten sam gadżet co w sklepie, nie rzucam obietnicami). Jesteś w stanie odłożyć na półkę wszystko poza jajkiem niespodzianką, które ZAWSZE znajduje się przecież tuż przy kasie. 
Nie bijesz dzieci, mimo, że poprzez popychanie (tłumaczenie x1000 plus bajka o bliźniaczym w twoich zachowaniach, wyimaginowanym przez Babcię Hanie Kaziu, informowanie o możliwości zrobienia krzywdy innej osobie, nie o zabieraniu przez policjanta, pana czy panią) okazujesz wielką miłość swoim ulubieńcom.
Szanujesz dorosłych. Często mówisz trzy magiczne słowa, przepuszczasz starszych w drzwiach, zapraszasz słowem i gestem do domu lub na plac zabaw, czekasz w kolejce. 
Staramy się - innymi sposobami - dążyć do jedności działań, a na pewno zależy nam na tym samym, Waszym dobru.
Nie przeklinasz.
Zdarza Ci się nie zdążyć w nocy do toalety, nie jest to jednak objaw stresu czy strachu.
Uwielbiasz myć zęby. Robimy to razem, od pierwszego zęba, początkowo pozwalając Ci na zjadanie połowy tubki (najwyżej się zwymiotuje), co dziś skutkuje szorowaniem języka, podniebienia, wszystkich zębów i sprzeciwem pójścia do przedszkola bez nowej szczoteczki, pasty i pasującego kubka.
Jako Wasza Matka nie oburzam się na uwagi obcych (zawsze mam sprawdzone sposoby na czerstwe żarty, które - zazwyczaj - wiekowe osoby są w stanie zrozumieć i oburzyć się do utraty głosu). Nie biorę pod uwagę zdania tych, którzy są dla Was bliscy biologicznie, a nie znają ani nas - jako Waszych rodziców - ani naszej rodziny, a Was  - często tylko z imienia.
PLANOWANE MARCOWE ZMIANY:

- odejście od nocnego karmienia (woda, woda zdrowia doda = powtarzamy akcję, którą z sukcesem w 10 miesiącu życia zaczęliśmy u Michała) W TRAKCIE
- zmiany w diecie (5 posiłków dziennie, a nie tysiące maleńkich porcji, Duży Okruchu!)✔
- wózek pojedynczy wraca na salony / chodniki (w końcu Twój Brat po aktualnej, tygodniowej adaptacji w przedszkolu - będzie tam spędzał kilka godzin, również nasz spacerowy czas) ✔

Komentarze

  1. Świetna lalka! Faktycznie kojarzy się z Czerwonym Kapturkiem ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty