Serce. Pompon. Powroty.

Mądrale,

okolica, w której spędziłam 23 lata swojego życia - rozrosła się i pięknie ponazywała. Dzielnica, w której wychowywała się Wasza Matka zyskała tak piękne ulice jak Jaspisowa, Kryształowa, Gęsia. Wasza Babcia marzy o zamieszkaniu na tej ostatniej - właśnie ze względu na jej nazwę. Tymczasem ostatnio na najpopularniejszym portalu społecznym, powstał profil osiedla - ukochanego, z którym wiążą się najważniejsze, bo pierwsze wspomnienia. Poniższe zdjęcie przedstawia między innymi nasze mieszkanie. Skrajne, niskie. Być może dziecko huśtające się na poczwórnej huśtawce (pamiętam ją!) to Łukasz, Wasz Wuj. Tak tam było pusto, dziwnie. Teraz - bujna zieleń daje wrażenie wiejskich terenów, a sąsiedzi znają się od trzech pokoleń. Moje serce dalej bije szybciej, kiedy mijam autobusy jadące w tamtą stronę. I nie wyobrażam sobie, że mieszkanie, w którym spędziłam całe panieńskie życie - będzie kiedyś czyjeś inne, niż Waszych Dziadków.

W niewielkim lokalu kilka ulic dalej jest klubo-kawiarnia dla dzieci i rodziców - Pompon. Nareszcie dotarliśmy! Ale STOP! To nie będzie recenzja, a pochwała zaangażowania, pomysłu i pracy. Poświęcenia i uśmiechu. Pasji baristycznej i miłości do dzieci. Głównie nie swoich, bo.. no właśnie.

/ zdjęcie = Paulina, mama Leny i Kuby /
Michale,

Pompon to pomysł Karoliny i Konrada, którzy są rodzicami Matylki - Twojej rówieśniczki. Przed tym, jak miałeś pojawić się na świecie - przeszłam długie, intensywne szkolenie finansowane ze środków Unii Europejskiej. Trzy lata temu w mojej głowie zrodził się podobny pomysł i gdyby nie podszepty Waszej Babci, żebym najpierw urodziła swoje dzieci a potem zajęła się innymi - zapewne byłoby to pierwsze takie miejsce w Lublinie. Ale na szczęście wszystko potoczyło się inaczej. Dwa tygodnie po zakończeniu szkolenia dowiedzieliśmy się, że zostaniemy po raz pierwszy rodzicami. Ponad dwa lata później - wiedzieliśmy, że nasze drugie marzenie też się realizuje. Ty i Twoja siostra. Jesteście, reagujecie na siebie i codziennie wpajacie mi, że to był dobry wybór. Dziecko po dziecku, w ogóle dzieci. A piękne, kolorowe miejsce i tak powstało. I świetnie, że właśnie dzięki K+K. Myślę również, że za sprawą małej Matyldy.

Kiedy siedzieliśmy, biegaliśmy i bawiliśmy się na dywanie. Ty - gotowałeś, ja z przyjemnością piłam nietypowo podaną flat white (dobra mieszanka ziaren, a jakie proporcje!). Zmęczona, ale ciepła i spokojna Karolina miarowym krokiem doglądała wszystkiego. Konrad robił zdjęcia na zajęciach z Musical English, w których - dzięki uprzejmości właścicieli - mogliśmy uczestniczyć (siedziałeś zaczarowany, pierwszy raz słysząc taki natłok obcojęzycznych słów, podany w radosnej i cudnej formie realizowanej przez prowadzącą - POZDRAWIAMY, jesteś niesamowita!). Porozmawiał z Waszą Matką o kawie, ziarnach, mieszankach. To była niedokończona rozmowa (słyszałam Twój - nie Twój krzyk, biegłam), ale zdałam sobie sprawę jak szybko można wypaść z obiegu. I nie, nie wiem czy chcę wrócić do stania przy ekspresie, ale wiem, że w Pomponie jest on najpiękniejszy w Lublinie i mogłabym się do niego modlić.

  
                 / piękne, bo prawdziwe zdjęcia zrobiła Paulina, mama Leny i Kuby - dziękujeMy! /

Było nam tam po prostu dobrze. Serdecznie, bez napinania się i rewii mody. Otaczały nas MegaMatki i ich najdroższe części serca, żyjące poza nimi (wielbię to porównanie dzieci do!). Mama Leonka i Zosi, Basia z Michałem i Marcinem, Paulina z Leną i Kubą. Myślisz, że byłoby to możliwe bez właścicieli-dusz miejsca, którzy nie wygonili nas nawet godzinę po oficjalnym zamknięciu? Podawali kawy, kredki, wskazywali łazienkę, zabawki, karmili cynamonowymi ślimakami? Nie. I myślę sobie, że cały czas mieli w głowie czas spędzony z córką, który odszedł na drugi plan, bo my zapomnieliśmy spojrzeć na zegarek i postawiliśmy zabawę własnych dzieci ponad rozmowy i tęsknotę małej dziewczynki. Dobrem jest jednak to, że zarówno jej mądra Mama i ciekawy świata i ludzi Tata robią to dla niej. A ja podziwiam, kibicuje i serdecznie zazdroszczę odwagi.

Bo tak jak Waszej Matce ostatnio powiedziała bezdzietna sąsiadka z dołu (słysząca wszystkie nasze emocje, zabawy i płacze), ja mogę napisać im to samo. Ale Wam fajnie! Ciężko, ale fajnie. Trzymam za Was kciuki. I decyzje :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty