Oglądacz świata i senna pchła. NASZ LUTY.

Kolejne dwa dni. Kolejne dwa, które zakreślam w kalendarzu jako istotne. Koralowo pomarańczowe, pomidorowo czerwone, wrzosowe, puder róż.

FIGA (7 m.)


Nauczyłaś się pić z kubka-niekapka. Pierwszy, to odziedziczony po Michale Lovi z miękkim ustnikiem. Kolorystycznie - średni, ani chłopięcy, ale i nie dziewczęcy. Słoneczy. Raczej nie mój, ale łatwo go znaleźć. Ważne. Niewielki, poręczny i ustnik do ząbkowania. Ideał.

Raczkujesz z wielką dozą nieśmiałości. Pełzasz jak szalona. Naprzemienna, wyprostowana ręka-noga to nowość, może dlatego.

Odprowadzenie na zajęcia adaptacyjne Twojego brata VS powrót Taty z pracy? Pierwsza godzina bez obydwojga rodziców. Opiekunka: Matka Matki. Zuch Babcia (cały czas spałaś..)!

Pierwsze pół roku życia zasypiałaś przy piersi. Ostatni miesiąc - położona w łóżeczku, przy butli. Odpływający glonojad z otworzonym otworem gębowym, za którym tęskniłam chyba najbardziej od momentu, kiedy Michał odstawił butelkę - zapowiadał kilka godzin snu i dawał nadzieję, że nie zaprzyjaźnisz się na dobre ze smoczkiem. Od wczoraj zjadasz kolację w łóżku, rzucasz się po całym łóżku jak wściekła pchła i odpływasz w trzy sekundy. Głośno, pochrapując, na brzuchu. Co będzie za miesiąc, senny wojowniku?

Zmiana nocnego żywienia. 4x105 ml -> 2x50 ml (!!!). Jesteś boska, Głębokooka.

LIL (2,2 l.)


Niemal za każdym razem przedstawiasz się jako Michałek (zamiast Sally, Strażak, Mały Tata Kamil, Ejbisidi, Igi Figiel). Najdziwniejsze jest to, że nikt z nas tak do Ciebie nie mówi. Dla mnie jesteś Michałem, dla Taty - Michasiem, dla Dziadka Danka - Panem Michałem.

Tulisz swoją siostrę dopominając się dostarczania jej na Twoje plecy, brzuch, w ramiona (nosić, nooooosić!). Rozczulające szczególnie w tych momentach, kiedy nagle robi się cicho, a Wy bałujecie się z uśmiechami na dywanie. Bez szemrania, niepokojąco.

Zostałeś przedszkolakiem! Drugiego dnia wychodziliśmy po godzinach, jako ostatni, z bólem. Od poniedziałku zaczynasz tydzień na pół gwizdka, 8.20-12.20. Bez spania na miejscu (mimo, że już dzisiaj pokładałeś się we wszystkich 20-stu łóżkach), mam nadzieje, że z obiecanymi spacerami.
Odprowadzanie Cię i przyprowadzanie to męski kosmos w którym aktywnie uczestniczę. Spóźniamy się do przedszkola tylko raz, kiedy po raz kolejny (ale pierwszy raz gonieni czasem) oglądamy proces wrzucania suchych śmieci z całego - podnoszonego dźwigiem  kontenera. Machanie do panów dbających o czystość naszych ulic (śmieciarz nie istnieje w naszym słowniku, taki mamy klimat). Dwudniowe patrzenie na wszystkie interakcje, których jesteś motorem lub współudziałowcem - zaskakują i wywołują na mojej twarzy słoneczny uśmiech. Prosisz, przepraszasz, dziękujesz. Jako jedyny pokrzykujesz dzień dobry do wszystkich odbierających dzieci rodziców. Dzielisz się nawet jedyną zabawką, jaką masz w rękach. Prosisz o zabawki inne dzieci. Rozumiesz, co oznacza czekanie. Twoja kolej jest dla Ciebie znanym pojęciem. Nie popychasz innych dzieci jak miało to miejsce niejednokrotnie w bliższych relacjach (miłość do sióstr W.) czy na placu zabaw z ukochaną Olą. Prosisz i pokazujesz ciociom a nie mnie, jako Matce - co zbudowałeś, narysowałeś, ułożyłeś. Jedynie w toalecie tolerujesz tylko mnie. Być może jest to spowodowane niedawną nauką o siusiaku, którego nikt poza mamą i tatą nie może dotykać. Jesteś dzielny. I na tyle przyzwyczajony do niekruszenia / niekapania, że za każdym razem prosisz ciocię w przedszkolu o miseczkę. Trzy mandarynki to trzy miski wokół Ciebie. Pies na wakacjach. Turysta w hiszpańskim barze. Mój dorosły syn - obowiązki, godziny, kolejny rytm dnia, do którego musimy i chcemy się przyzwyczaić.
Dla zainteresowanych - jutro zaczyna się nabór do państwowych przedszkoli. Gotowi do boju? W oczach staje mi staż w Wydziale Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta i mnie po godzinach spisującą ciekawe zestawienia imion z nazwiskami (Blanka Pałka / Miromir Mościbrodzki, pozdrawiam!) zamiast wpisującą do VULCAN-u dane, daneczki, Danonki.

No, i mamy Potwora. Szał, 100 procent Michała w czytelniku wcale nie najmłodszym w naszym domu. Składa, szuka wiecznej M i całego rysia. Spełnione marzenie. Dziękujemy Babciu!

Komentarze

Popularne posty