Kiedy pytają mnie..

o Was, najważniejsze dla przyszłych lub obecnych Matek momentów, nowych etapów, doznań, doświadczeń - odpowiadam chętnie. Dużo, dokładnie, bez ogródek. Nie lukruje, nie kłamie (bo kłamstwo jest zawsze gorsze od prawy - jak mawia Wasza Babcia). Ale powtarzam się coraz częściej, nierzadko kopiuje wiadomości lub powielam rozmowy. Więc o Was dla rodziców, którzy chcą wiedzieć. Kilka historii o tym jak..

POŻEGNALIŚMY SIĘ ZE SMOCZKIEM (historia Lil, Figa jest nadal w kontakcie z obiektem):

wiek: 1 rok

czas: trzy wieczory

Nie pytałam, nie czytałam. Zdałam się na własny mózg, intuicję i znajomość jedynego wtedy dziecka, jakie miałam w posiadaniu. Michał wrócił dzień po swoich pierwszych urodzinach od dziadków. Spędził tam cały dzień, był zmęczony i senny. W pudełku, w którym zazwyczaj trzymaliśmy smoczki do zasypiania (nie ssał smoczka poza tym, a zaśnięcie bez mo wydawało mi się niemożliwe) położyłam kolorowe gryzaki. Zdziwienie. Płacz, żal, pytania (nieporadne, MO? GIE MO?). My - nieugięci. Mimo drugich Dziadków za ścianą, zwierząt i sąsiadów ze wszystkich stron. Tulone, pocieszane i zajmowane wszystkim dziecko zasnęło (jednak z żalu i zmęczenia) o wiele później niż zazwyczaj. Kolejne trzy dni pytało o smoczek, ale bez płaczu i histerii. Temat zniknął. Nie zbywaliśmy go, tłumaczyliśmy. Gryzaki zdały egzamin, szczególnie, że zęby rżnęły się wtedy jak.. (to listy do dzieci, nie kończę) :) Polecam metodę niekonwencjonalną i jedyną dla Was. Waszą.

Iga nie dała sobie podać smoczka przez pierwsze pięć miesięcy. Nie, znaczy nie, zrozumiałam. Kiedy przeszła na karmienie butelką - zaakceptowała smoczek w samochodzie (zasypia w trzy sekundy) i kiedy zasypia w ciągu dnia (rzadziej niż częściej). Mo nie jest jej najlepszym kolegą. Urwiemy ich lekki kontakt podobnie - najpóźniej w pierwsze urodziny (jeżeli sama nie zrezygnuje z niego wcześniej).

POŻEGNALIŚMY SIĘ Z PIERSIĄ (historia Letniej):

wiek: 6 miesięcy

czas: 2 tygodnie

W przeciwieństwie do drogi mlecznej Lil - nie walczyłam o laktację. Ona po prostu pojawiła się płynnie, naturalnie. Byłyśmy razem bez oddzielnych pobytów w dwóch szpitalach, lub szpitalu i domu. Przez pierwsze trzy miesiące karmiłam ją praktycznie CAŁY CZAS (kąpiel trwała dwie minuty, do toalety chodziłam często z nią). I ten CAŁY CZAS nie jest przesadzony. To nie było karmienie godzinne. Często leżałam (i czytałam) z moją Perłą 10-12 godzin. I wiem, że było to tak potrzebne, jak ostatnie trzy miesiące podtrzymania ciąży do terminu, Przywitania.

Iga skończyła 6 miesięcy. Naczytałam się o tym zwyczajowo, jak o każdej zmianie w życiu moich dzieci. Zrezygnowałam z jednego karmienia rano (wtedy, kiedy w domu z dwójką małych dzieci dzieje się najwięcej..), kolejno - z karmienia popołudniowego, drugiego śniadania, wieczornego. Nocne - ze względu na właściwości mleka kobiecego i matczynej wygody - zlikwidowałam niespełna miesiąc później. Spokojnie, bez zmuszania, z butlą najbardziej przypominającą nieco już spłaszczony po półrocznym karmieniu sutek mamy. Udało się. Bez napinania się i terminowości (to dla mnie nowość). Równie naturalnie jak zaczęłam karmić - przestałam. Nie ustrzegło mnie to przed zapaleniem obydwu piersi (zastój, ból, kamienie). Wiem, że cały proces trwał zbyt krótko. I wiem, że mimo nagłego zezwolenia na wszystkie środki przeciwbólowe - Paracetamol zostanie moim przyjacielem na lata. Moja głowa cały czas myśli, że karmi. Pokarm zniknął, nie tęsknię. Tulę, mocno ściskam, wycałowuje moje Mniejsze Dziecko. Wiem, że wszystko co najlepsze dostała. Ciało powoli wraca do siebie. Dziwi tylko wiotkość. I przewrotność losu - przy pierwszym dziecku marzyłam o rocznym karmieniu i mimo walki (WAL-KI!) nie mogłam mu dać nawet minimalnego minimum trzech miesięcy. Przy drugim - miałam full mleka, a ganianie za żwawym półtoraroczniakiem wykluczyło mnie z karmienia na żądanie przy jednoczesnej chęci spędzania kreatywnie czasu z drugim, starszym.

PRZYWITAŁEŚ MŁODSZĄ SIOSTRĘ (Starszy, Mądry Bracie!)

wiek: 1,5 roku

czas: jedna minuta + 9 miesięcy przygotowań

Przygotowania - standard. Opowiadanie, przytulanie się do brzucha, książki (polecam wybór jest duży). Wiedza, że mama musi leżeć (1/3 ciąży, końcówka), ulubiony (gumowy) plac zabaw pochłonął więc Tatę i Michała, zamiast  - zwyczajowo - nas razem. Obserwacje, że jednak brzuch mamy rośnie, a ona wygląda coraz dziwniej, inaczej, a mimo wszystko promienieje. I trzy dni w szpitalu - opowiadanie, przygotowywanie pokoju, drobiazgów, wspólne zakupy. Więcej o samym Spotkaniu Rodzeństwa pisałam w liście do Michała 21 lipca 2013 roku, tydzień po narodzinach Figi.

Michałku,

w czwartek na wycieraczce domu Dziadków stanął nie lada prezent. Otworzyłeś drzwi i - uprzedzony o płaskim brzuszku mamy i tym, że Iga to dzidzia jak dzidzie cioci Ani - zamarłeś. Nie powiedziałeś ani mama, ani tata - zamarłeś. Po raz kolejny oczy zaświeciły Ci się, kiedy dostałeś od siostry prezent. Pięknego, czerwonego konia, który sięga Ci niemal do kolan. Jeździ za klasyczny sznurek, nie ma baterii i nie wydaje dźwięków. Za to w jego mięśniach ukryte są klocki do dopasowania, pełne zwierząt których nazwy już znasz i kolorów, których dopiero się uczysz.

Jesteś najlepszym bratem jakiego znam. Starszym, funkcyjnym i pomagającym mamie. Podajesz mi pieluszkę, krem do pupy, alarmujesz że Figa pacze! Rozumiesz, że dzidzia je tylko mleczko (ze wskazaniem na matczyną bluzkę) i już nie wpychasz jej smakołyków (parówka, papryka, chrupek kukurydziany, baton zbożowy, woda z kubka we wzór krowich łat). Jesteś zazdrosny podświadomie. Każesz ponownie usypiać się na rękach (TT), wskakujesz do wózka Małej i prosisz o bujanie, uspakajanie (cisio, cisio). Budzisz się z płaczem (ale coraz rzadziej), kiedy w nocy Figa domaga się jedzenia (nie sygnalizuje innych potrzeb, Człowiek Ciszy). Poza tym wszystkim pokazujesz Ika`ę, całujesz ją w pierwszej kolejności wychodząc na spacer (mama #2 albo jeszcze dalszy numer pożegnania), najdelikatniej głaszczesz ją po czole swoimi - jakże wielkimi (!) - dłońmi. A sarniego snu nie przerywają ani Twoje pokrzykiwania, ani zabawy, ani bezskuteczne domaganie się klady.

(..)

Patrze na Was i wiele rzeczy jeszcze do mnie nie dociera. To, że mam w ogóle jakieś dzieci. Że jest ich dwoje. Że mam takiego dużego syna. Że mam córkę. Że ktoś mówi do mnie mamaaaaa. Że dla dwóch osób na świecie zawsze będę osobą najbardziej znaczącą. Że macie siebie. Że dzieli was 18-ście miesięcy i jedenaście dni. Że bez względu na wszystko żadne z Was nie zostanie na świecie samo. To dobre, ale skrajne uczucia. Mądrość, która jest następstwem bycia rodzicem jest trudna, ale najpiękniejsza i chyba najlepsza na świecie. Ciężar, jaki na Ciebie spada - rodzicu - równoważy się z dumą, szczęściem i zwykłym, codziennym zadowoleniem z obrotu spraw. I być może w tym przypadku to hormony, rzeka mleka i spokój - mimo sytuacji w jakiej znajduje się nasza rodzina - ale drugie dziecko ma lepiej. Bo Matka jest bardziej świadoma, zapoznana ze światem, którego przed pierwszym dzieckiem nie jest w stanie nawet sobie wyobrazić. I płynie z prądem. Życiodajnym, dobrym tu i teraz.


Magia chwili, nietuzinkowe wejście w gar wszelakich emocji i doznań.

ODPIELUSZKOWALIŚMY (Michała):

wiek: 2 lata

czas: 2 miesiące

Pierwsza próba - 12 miesięcy, za wcześnie (płacz i ucieczka, jednorazowa). Druga - dwa miesiące przed urodzeniem siostry (16 miesięcy). Dwójka - jak najbardziej. Jedynka - zapominał. Byłam pobłażliwa, kupowałam pieluszki, pomyślałam, że jeszcze za wcześniej. Z niemowlęciem przy piersi (18 miesięcy Lil) biegałam do toalety co godzinę z królewskim pytaniem na ustach. Czy zechciałbyś? Byłbyś tak miły? 3 stycznia (2 urodziny Lil) Młody miał pieluszkę na pupie po raz ostatni. Wołał pięknie, ale przygotowane na tę okazję spodnie dresowe - zostały ochrzczone (ilość: wszystkie). Zapominał na spacerze, w nocy. Pożyczyliśmy ŚWIETNE prześcieradło od Mamy Trzech Córek (flanela-cerata). W ciągu dwóch tygodni wszystko co powinno odbywać się w łazience, tam też się odbywało. I do tej pory tak jest. Etapami? Co zaliczał?

DWÓJKA - JEDYNKA W CIĄGU DNIA (pieluszka zakładana na spacery i na noc = majtki ala pieluszki, żeby wiedział, że pieluszek przecież już nie nosi) - JEDYNKA I DWÓJKA NA SPACERACH - JEDYNKA W NOCY.

Dokładnie w takiej kolejności. Zdarza się? Podobno może. Jeżeli Lil idzie spać wcześniej (ok. 21) i śpi mocnym snem do niemal 8-mej. Zdarza się. I tak może być do 3-go roku życia.

Figę zacznę przyzwyczajać do nocnika / nakładki (masz wybór, Maluchu - widzisz jaka jesteś decyzyjna!) wcześniej. Mam nadzieję, że nasze Trzecie Dziecko (jeżeli kiedykolwiek się pojawi) zaczeka, aż obydwoje pójdziecie do szkoły. Nie mam zamiaru rozrywać się po raz kolejny. Pierś - nocnik. Mycie rąk Starszego Człowieka z mniejszym przy.. piersi (oczywiście). Będzie łatwiej, tak myślę.

ZAPRZESTALIŚMY SPANIA Z DZIEĆMI (to już mamy za sobą razy dwa):

wiek: od urodzenia / 6 miesięcy

czas: jedna noc

Dokładnie pamiętam pierwsze noce, kiedy po raz tysięczny odkładałam Michała do kołyski. Wynajęta kawalerka, piękno drobiazgów zastąpione funkcjonalnością wnętrza. Tak wiele rzeczy na niewielu metrach, totalne zmęczenie. My niedaleko, ale nie na wyciągnięcie ręki. Do drugiego roku jego życia przenosiliśmy się dwa razy i cały czas spaliśmy w tych samych pokojach, ale osobno. Bliskość okazywaliśmy w ciągu dnia, niemal ciągle się tuląc. Tak zadecydowałam, nie ugięłam się i kiedy ostatnio Michał dostał pokój z siostrą - nie było żadnego problemu ze spaniem jak dorosły.

Igę odkładałam do wózka od pierwszej nocy, kiedy pojawiliśmy się w domu (jeszcze nie naszym). Na 15 metrach mieściło się nasze łóżko, łóżeczko Michała i kareta Igi. Zdawało egzamin do pierwszego karmienia (około 23-ciej), potem Maluta spała ze mną, bo karmiłam piersią i tak było po prostu wygodnie (i - wbrew temu, co piszą mądralińscy - bezpiecznie). Spanie-karmienie-spanie-karmienie. Figa wysypiała się wtedy do 9-tej (nawet z domagającym się o 7-mej rano śniadania bratem), a ja byłam w miarę wypoczęta. Od miesiąca, kiedy ciepła butelka zastąpiła życiodajną pierś - wieczorem pachnąca i piękna, z kołysankami w tle - Figa jest kładziona w śpiwór i pod koc (ciepłolover!). Zasypia przy jedzeniu, bez smoczka. Przesypia z bratem w jednym pokoju (ale oddzielnych łóżkach) całą noc. Karmię ją w łóżku, bez wyjmowania. Wzruszam się zawsze, kiedy królik, którego dostałam od rodziców 7 dni po moim narodzeniu - pomaga mi trzymać butelkę, kiedy zawartość pieluchy domaga się zmian i świeżości.

Jestem zwolenniczką jednodniowej zmiany mimo, że powinna ona trwać dłużej (zalecana technika odstawiania od piersi to zamiana jednego podania piersi na mleko modyfikowane raz na tydzień i zwiększanie karmień sztuczną mieszanką stopniowo z najdłuższym zachowaniem karmienia nocnego, gdzie pokarm jest najbardziej odżywczy) lub nastąpić później (reakcja na to, że roczny Michał nie ma smoczka, a jako dwulatek nie korzysta z pieluszek wyprowadzają mnie czasami z równowagi).

To nasz standard, żadna prawda absolutna. Może skorzysta na tym Mama malucha, lub starszaka. Zagubiona jak kiedyś ja, wierząca intuicji (co polecam na sto pro!) własnej i nieulegająca wpływom. Szukająca, czytająca jak Wasza Matka. Mądra i najlepsza dla swoich dzieci. Jedyna.

Komentarze

  1. Mądre. Potrzebne. Wchłonęłam każde słowo. Każdziuteńkie. jak pisane do mnie, dla mnie:) Czekam na Zo z przerażeniem i podnietą, ze strachem i niecierpliwością. I tak jestem Ich jedyną Matką stan taki rzeczy będą musieli zaakceptować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam Cię w głowie również. no muszą, wyjscia nie ma :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty