Czytamy ostatnio Tylko bez całowania, w której występuje Pani Miłka. U nas do tej pory była Pani Madzia i Pani Dorotka. Ukochane, uwielbiane. W tym roku wszystko się zmieniło.
Michale,
Jako Mały Niedźwiedź zmieniasz grupę po sugestii Pani Dyrektor. Ze swoją bandą wchodzisz na wyższy poziom kształcenia. Masz pierwsze ćwiczenia i czytanki, które w wakacje byłyby już dla Ciebie łatwością, ale z mądrości Twojej matki można wyczytać pomagaj, nie pospieszaj, uspokój się. W najstarszej grupie odnalazłeś się w sekundę - najlepsi koledzy rodem z Mikołajka (miłość czytelnicza, śmiejemy się w głos, kiedy Figa patrzy na nas z pogardą, zza stajni pełnej gipsowych koni) - dołączyli do Ciebie za namową nieprzejednanej wobec upierdliwości starszej od Ciebie, blisko spokrewnionej nie-panny. Naprowadziłam mamę Kuby, Kosmy, Gabriela (jak o nim mówisz, Aniele!), Oliego - na nowe tory. Jesteście dla siebie wsparciem, katalizatorem najbardziej chłopackich i niebezpicznych pomysłów, które - naszym, Waszych mądrych matek, zdaniem - są potrzebne w tym wieku, z perspektywy jednak kształcące, i bardzo Wasze.
Konflikt, który jak kula śniegowa nabierał na sile podczas naszej dwumiesięcznej, przedszkolnej nieobecności - przeraził mnie na tyle, że usunęłam nas, jako potencjalnych uczestników po powrocie - z grupy, która zarówno Tobie nie dawała już rozwoju, a mi przysparzała jedynie codziennych uwag do podpisanie (pluje na kolegę, gdyż on plunął na niego / oddał zaczepiającemu mu koledze pięścią w plecy i powiedział, że mama pozwoliła). Nieświadomie przeczekałam fakt, kiedy rodzice i dzieci zostali wkręceni w bieganie do Pani Dyrektor (złota kobieta!) z każdym nieprzyjaznym słowem, gestem, niedogadaniem. Od razu zgodziłam się na propozycję grupy "zero" z możliwością wyboru za rok pozostania w przedszkolu lub poszybowania do pierwszej klasy.
To nie są łatwe sprawy, Dzieciaku. Deklarując samodzielnie, że chcesz mieć conajmniej troje dzieci - zapamiętaj - sami dogadają się lepiej niż kiedy rodzice będą wtrącać się w każdy ślad walki o własną przestrzeń, zabawkę (nie, nie musisz się dzielić, jeżeli nie masz na to ochoty) i wartości, które reprezentuje druga czy piąta rodzina kolegi (tak, Twoją główną cechą ma być odwaga i samodzielność, próbowanie nowych smaków i brak strachu w nowych sytuacjach). Proszę Cię, bądź sobą. Zupełnie jak wczoraj, kiedy powiedziałeś Wincentowi, potomkowi muzyków filharmonistów - że kochasz moment uderzenia w Jeziorze Łabędzim, lubisz chodzić na balet i nic mu do tego. Być może Tobie, jako liderowi poprzedniej grupy - po raz pierwszy ktoś coś wytknął, publiczny śmiech z czegoś, co jest już po części Twoje - zdarzył się pierwszy raz. Ale poradziłeś sobie na medal. Jestem z Ciebie dumna, chłopczyku z ruszającym się zębem :)
* pierwszą przeczytaną przez nas książką z serii o Mikołajku była ta o wakacjach. To, w jaki spoóśb odbierasz słowa, które w naszym domu odbierane są jako obelrzywe, a w książce traktowane jako przerywnik - utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie boisz się nawet mojej oceny Twoich zachowań. Śmiejesz się (a ja o mało nie płacze z Tobą ze śmiechu!) w sposób niekontrolowany, dziecinny, wspaniały. No, Mikołajku, odwagi!
Powrót po wakacjach życia (corocznie tak piszę, wiem..) był dobrym powrotem. Odnowione sale, zdarta obrzydliwość ciemnej boazerii, młode panie nauczycielki (szacun!). Zmiana nauczyciela angielskiego (tak!). Dużo drobiazgów, które sprawiły, że przedszkole staje się spełnieniem marzeń z profitami. I tak było najlepsze dla potrzeb takich dzieci jak Wy - duch Pani Marii M., aktywność fizyczna, brak soli i cukru. Lubię. Wy lubicie. Wszyscy lubią. Nie zapeszając - cudownego roku, Robaki!
Młoda Kijanko,
wyrosłaś. Twoje opiekunki z radością wyprzytulały Cię pierwszego dnia września. Tęskniłaś równie mocno. Zniknęły Ci boczki, ze zbitego w ciałku maluszka, stałaś się średniakiem. Określenie jest jednym ze słabszych - ale wymaga od Ciebie opieki nad młodszymi, wyznaczanie drobnych obowiązków w grupie łączonej trzylatkom. Poczuwasz się - uczysz na dywanie składania zabawek na matę, dywagujesz o różnicach między drzewami liściastymi a iglakami. Na głos, na forum, mój średniak.
I ten balet. Twój wymarzony, wyczekany, wuszukany! Kilka regularnych lekcji, w towarzystwie brata, koleżanek ze żłobka. Osiedlowy klub z wielkimi aspiracjami, wspaniałą kadrą, lustrzanym zapleczem. Baletki, tutu, odpowiednie lektury, rowerem - tyle dobra razem, czasu. Żywe instrumenty, zabawy na rozluźnienie, dyscyplina, bliskość. Wszystko na tak, wszystko tak jak sobie wymarzyłaś.
I nie. Nie, bo bolą nogi. Nie, bo szpagat nie wychodzi na pierwszym razem (..). Nie, bo nie można szorować pół godziny pupą po parkiecie i lepić lustra talkowanymi dłońmi.
Rozmawiam. Tłumaczę. Przywołuje mój przykład (taniec, jeździectwo, gra na skrzypcach). Opowiadam o łzach, koleżankach na dworze i mnie przy pulpicie z nutami. Nie. To nie - mówię. Idziemy na ciepłe lody w kształcie kocik pysków. Dlaczego odpuszczasz? - słyszę. Bo tak.
Bo może jej marzeniem jest wygłupianie się przed lustrem, ot co. Bo może jeszcze jest za mała. Może nie chce być zmuszana do czegoś, co zwyczajnie i fizycznie ją boli. Bo tak.
Jesteś moją Iskrą, Słomiany Zapale. Kocham Cię niewyobrażalnie. Bo tak! I bo nie!
Nasz lipiec, tuż po Twoich czwartych urodzinach był dziwny - bo spontanicznie zimowy, przy lampkach grzanego wina, sąsiedzkich a może.. Spełnił się w towarzystwie z marzeń, pełnych hałasu śniadaniach i nieprzytomnych kolacjach. Chorwacjo, pamiętaj nas. Objedziemy cały świat i wrócimy!
A wakacyjnych listów nie będzie - bo tak urośliście mi i dojrzeliście przez te kilka tygodni.. Tyle odkryliście, przejechaliście.. Lublin (zapraszamy!) - Koszyce (opera na deptaku i ozdobna kanalizacja wykorzystywana w centrum miasta) - Budapeszt (miłość) - Zagrzeb - Zadar - Split - Orebic (jedź!) - Dubrovnik (cud!) - Sarajewo (dzikość!)- Brod :) - Paks :) - Michałovce :) - Rzeszów (brawa za rewitalizacje miasta!) - Lublin (nie tęskniliśmy..). Najwięcej jednak na naszym instagramie. To powyżej, bardzo przypadkiem, szybko. Nie ma miejsca na zdjęcia przy tak dobrych chwilach, tylu wycieczkach, codziennych kąpielach razy milion, nauce pływania młodszych i prób nurkowania nad rafą. Takim dopięciu czasu na ostatnie, kolorowe guziki, nie warto pstrykać. Nie jedź w jedno miejsce, sprawdzaj airbnm i jedź! Kocham Cię Europo. Polecamy - My.
Michale,
Jako Mały Niedźwiedź zmieniasz grupę po sugestii Pani Dyrektor. Ze swoją bandą wchodzisz na wyższy poziom kształcenia. Masz pierwsze ćwiczenia i czytanki, które w wakacje byłyby już dla Ciebie łatwością, ale z mądrości Twojej matki można wyczytać pomagaj, nie pospieszaj, uspokój się. W najstarszej grupie odnalazłeś się w sekundę - najlepsi koledzy rodem z Mikołajka (miłość czytelnicza, śmiejemy się w głos, kiedy Figa patrzy na nas z pogardą, zza stajni pełnej gipsowych koni) - dołączyli do Ciebie za namową nieprzejednanej wobec upierdliwości starszej od Ciebie, blisko spokrewnionej nie-panny. Naprowadziłam mamę Kuby, Kosmy, Gabriela (jak o nim mówisz, Aniele!), Oliego - na nowe tory. Jesteście dla siebie wsparciem, katalizatorem najbardziej chłopackich i niebezpicznych pomysłów, które - naszym, Waszych mądrych matek, zdaniem - są potrzebne w tym wieku, z perspektywy jednak kształcące, i bardzo Wasze.
Konflikt, który jak kula śniegowa nabierał na sile podczas naszej dwumiesięcznej, przedszkolnej nieobecności - przeraził mnie na tyle, że usunęłam nas, jako potencjalnych uczestników po powrocie - z grupy, która zarówno Tobie nie dawała już rozwoju, a mi przysparzała jedynie codziennych uwag do podpisanie (pluje na kolegę, gdyż on plunął na niego / oddał zaczepiającemu mu koledze pięścią w plecy i powiedział, że mama pozwoliła). Nieświadomie przeczekałam fakt, kiedy rodzice i dzieci zostali wkręceni w bieganie do Pani Dyrektor (złota kobieta!) z każdym nieprzyjaznym słowem, gestem, niedogadaniem. Od razu zgodziłam się na propozycję grupy "zero" z możliwością wyboru za rok pozostania w przedszkolu lub poszybowania do pierwszej klasy.
To nie są łatwe sprawy, Dzieciaku. Deklarując samodzielnie, że chcesz mieć conajmniej troje dzieci - zapamiętaj - sami dogadają się lepiej niż kiedy rodzice będą wtrącać się w każdy ślad walki o własną przestrzeń, zabawkę (nie, nie musisz się dzielić, jeżeli nie masz na to ochoty) i wartości, które reprezentuje druga czy piąta rodzina kolegi (tak, Twoją główną cechą ma być odwaga i samodzielność, próbowanie nowych smaków i brak strachu w nowych sytuacjach). Proszę Cię, bądź sobą. Zupełnie jak wczoraj, kiedy powiedziałeś Wincentowi, potomkowi muzyków filharmonistów - że kochasz moment uderzenia w Jeziorze Łabędzim, lubisz chodzić na balet i nic mu do tego. Być może Tobie, jako liderowi poprzedniej grupy - po raz pierwszy ktoś coś wytknął, publiczny śmiech z czegoś, co jest już po części Twoje - zdarzył się pierwszy raz. Ale poradziłeś sobie na medal. Jestem z Ciebie dumna, chłopczyku z ruszającym się zębem :)
* pierwszą przeczytaną przez nas książką z serii o Mikołajku była ta o wakacjach. To, w jaki spoóśb odbierasz słowa, które w naszym domu odbierane są jako obelrzywe, a w książce traktowane jako przerywnik - utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie boisz się nawet mojej oceny Twoich zachowań. Śmiejesz się (a ja o mało nie płacze z Tobą ze śmiechu!) w sposób niekontrolowany, dziecinny, wspaniały. No, Mikołajku, odwagi!
Powrót po wakacjach życia (corocznie tak piszę, wiem..) był dobrym powrotem. Odnowione sale, zdarta obrzydliwość ciemnej boazerii, młode panie nauczycielki (szacun!). Zmiana nauczyciela angielskiego (tak!). Dużo drobiazgów, które sprawiły, że przedszkole staje się spełnieniem marzeń z profitami. I tak było najlepsze dla potrzeb takich dzieci jak Wy - duch Pani Marii M., aktywność fizyczna, brak soli i cukru. Lubię. Wy lubicie. Wszyscy lubią. Nie zapeszając - cudownego roku, Robaki!
Młoda Kijanko,
wyrosłaś. Twoje opiekunki z radością wyprzytulały Cię pierwszego dnia września. Tęskniłaś równie mocno. Zniknęły Ci boczki, ze zbitego w ciałku maluszka, stałaś się średniakiem. Określenie jest jednym ze słabszych - ale wymaga od Ciebie opieki nad młodszymi, wyznaczanie drobnych obowiązków w grupie łączonej trzylatkom. Poczuwasz się - uczysz na dywanie składania zabawek na matę, dywagujesz o różnicach między drzewami liściastymi a iglakami. Na głos, na forum, mój średniak.
I ten balet. Twój wymarzony, wyczekany, wuszukany! Kilka regularnych lekcji, w towarzystwie brata, koleżanek ze żłobka. Osiedlowy klub z wielkimi aspiracjami, wspaniałą kadrą, lustrzanym zapleczem. Baletki, tutu, odpowiednie lektury, rowerem - tyle dobra razem, czasu. Żywe instrumenty, zabawy na rozluźnienie, dyscyplina, bliskość. Wszystko na tak, wszystko tak jak sobie wymarzyłaś.
I nie. Nie, bo bolą nogi. Nie, bo szpagat nie wychodzi na pierwszym razem (..). Nie, bo nie można szorować pół godziny pupą po parkiecie i lepić lustra talkowanymi dłońmi.
Rozmawiam. Tłumaczę. Przywołuje mój przykład (taniec, jeździectwo, gra na skrzypcach). Opowiadam o łzach, koleżankach na dworze i mnie przy pulpicie z nutami. Nie. To nie - mówię. Idziemy na ciepłe lody w kształcie kocik pysków. Dlaczego odpuszczasz? - słyszę. Bo tak.
Bo może jej marzeniem jest wygłupianie się przed lustrem, ot co. Bo może jeszcze jest za mała. Może nie chce być zmuszana do czegoś, co zwyczajnie i fizycznie ją boli. Bo tak.
Jesteś moją Iskrą, Słomiany Zapale. Kocham Cię niewyobrażalnie. Bo tak! I bo nie!
Nasz lipiec, tuż po Twoich czwartych urodzinach był dziwny - bo spontanicznie zimowy, przy lampkach grzanego wina, sąsiedzkich a może.. Spełnił się w towarzystwie z marzeń, pełnych hałasu śniadaniach i nieprzytomnych kolacjach. Chorwacjo, pamiętaj nas. Objedziemy cały świat i wrócimy!
A wakacyjnych listów nie będzie - bo tak urośliście mi i dojrzeliście przez te kilka tygodni.. Tyle odkryliście, przejechaliście.. Lublin (zapraszamy!) - Koszyce (opera na deptaku i ozdobna kanalizacja wykorzystywana w centrum miasta) - Budapeszt (miłość) - Zagrzeb - Zadar - Split - Orebic (jedź!) - Dubrovnik (cud!) - Sarajewo (dzikość!)- Brod :) - Paks :) - Michałovce :) - Rzeszów (brawa za rewitalizacje miasta!) - Lublin (nie tęskniliśmy..). Najwięcej jednak na naszym instagramie. To powyżej, bardzo przypadkiem, szybko. Nie ma miejsca na zdjęcia przy tak dobrych chwilach, tylu wycieczkach, codziennych kąpielach razy milion, nauce pływania młodszych i prób nurkowania nad rafą. Takim dopięciu czasu na ostatnie, kolorowe guziki, nie warto pstrykać. Nie jedź w jedno miejsce, sprawdzaj airbnm i jedź! Kocham Cię Europo. Polecamy - My.
Komentarze
Prześlij komentarz